Aldona przeszła na Dietę Lidlową zaraz po porodzie (wow!) i ogarnęła zmianę nawyków żywieniowych jednocześnie ogarniając malutkich bliźniaków (wow wow!), czego efektem jest schudnięcie 20 kilogramów w pół roku (wow wow wow!). Aktualizacja 2021: Aldona ma już za sobą -32 kg:)
Poprosiłam Aldonę, żeby opowiedziała Wam swoją historię. Ale uważajcie – czytacie na własną odpowiedzialność. Jej pozytywne podejście jest zaraźliwe i dalsza lektura wpisu grozi podjęciem decyzji o zmianie sposobu odżywiania.
Zaczynajmy!
Odkąd pamiętam byłam pulchniutką dziewczynką. O ile w wieku przedszkolaka było to urocze, to w późniejszych latach już nie bardzo. W liceum postanowiłam zadbać o swoją sylwetkę i wybrałam się do dietetyczki w moim rodzinnym mieście Płocku. Z 90kg nadwagi przy wzroście 175cm schudłam do 72kg.
Efekt był dość szybki, wyglądałam naprawdę dobrze, natomiast nie miałam wtedy żadnej świadomości odnośnie tego jak powinno przebiegać odchudzanie. Skutki diety, która liczyła „aż” – a tak naprawdę tylko 1200 kcal (co uświadomiłam sobie dopiero latach) były oczywiste – efekt jojo na potęgę!
Nikt wtedy nie nauczył mnie jak powinno się jeść i na czym to wszystko polega. Nie chcę tu nikogo obwiniać, ani osądzać, ale należy głośno powiedzieć, że ta Pani ,,dietetyk” zrobiła mi naprawdę wielką krzywdę… Popsuła całkowicie moje relacje z jedzeniem.
Byłam przekonana, że aby schudnąć muszę się katować i spożywać śmiesznie małe ilości jedzenia przez co, raz na diecie byłam, a raz szalałam i koło się kręciło.
W połowie studiów okazało się, że mam problemy z tarczycą i to wcale nie pomogło. Do tego doszło trochę imprez, jedzenia na mieście i alkoholu… Tyłam i znalazłam się w miejscu, w którym nigdy nie chciałam się znaleźć. Moja waga pokazała 117kg! Przyszedł czas, że zaczęłam coś z tym robić i przez jakiś czas waga spadła i utrzymywała się długo na poziomie 102kg.
Długi czas próbowałam się odchudzać, były wzloty i upadki, ale gdy zaczynałam sobie dobrze radzić, oto zdarzała się jakaś okazja czy impreza, która rozwalała wszystko i odpuszczałam. Nie mogłam już na siebie patrzeć, ale też nie miałam prawdziwej motywacji, by w końcu wziąć się w garść.
Przypadkowo trafiłam na Twój blog, nie pamiętam już nawet jak te cudo mi wpadło w ręce! Zaczęłam czytać o Twoim pozytywnym podejściu i tak zaczęła się moja przygoda z Twoimi dietami oraz z kursem Korepetycji z odchudzania.
Plany się trochę pozmieniały – w październiku 2018 roku zaszłam w ciążę Bliźniaczą ciąże!
? I bardzo, ale to bardzo chciałam dla tych maluszków się zdrowo odżywiać. Startowałam z wagą 102kg i chciałam przytyć tylko tyle ile muszę i na szczęście się udało. Kilogramy ciążowe zeszły w ciągu tygodnia od porodu, a jak tylko wróciłam z naszymi cudownymi twinsiakami do domu wzięłam się porządnie za swoją sylwetkę i zdrowie i wykupiłam Twoją dietę.
Rzecz jasna dla siebie, ale także dla tych maluszków. To oni byli i są moją motywacją, bo chcę być mamą, która ma siłę biegać z dziećmi i za dziećmi gdy tylko staną na nogi . Chcę się z tego cieszyć, a nie narzekać, że mi ciężko i nie mam siły przez nadprogramowe kilogramy.
Dieta ułatwiała mi życie pod kątem zakupów. Konkretna lista zakupów dołączana do diet i robienie zakupów raz w tygodniu przy dwóch niemowlakach to strzał w 10! Ani jedzenie się nie marnowało, ani nie musiałam wymyślać, co by tu stosownego zjeść, by rzeczywiście chudnąć, a tym samym się najadać. A lubiłam i lubię dobrze zjeść.
Zobacz także: Zakupy w markecie: z listą zakupów czy bez?
Jedyne utrudnienie, które było to fakt, że chciało się podjadać – to silny nawyk. Natomiast motywacja była na tyle duża i jedzenie pyszne, że nie łamałam się.
Po około 4 miesiącach zaczęłam gotować bardziej intuicyjnie, ale te diety są na tyle wygodne dla mnie przy maluchach, że cały czas je stosuje i do nich wracam ? Dzięki korepetycjom z odchudzania i Jadłospisowi z Biedry dowiedziałam się:
Czasami są też dni, w które jem na oko, np. na jakimś wyjeździe, czy na obiedzie u rodziców, ale wybieram już inne produkty czy po prostu mniej nakładam na talerz.
Oczywiście nie zapominam też o ruchu! Robię w końcu wszystko po woli, bez stresu, bez wyrzeczeń, bez presji. W tym momencie jadłospisy są dla mnie najwygodniejsze przy redukcji, bo nie muszę nic komponować tylko mam gotowca, a czas dla mnie przy moich chłopakach jest na wagę złota.
Od końca lipca do końca grudnia 2019 roku jest mnie mniej o okrągłe 20kg :). Oprocz redukcji i zdrowego odżywiania dużo się ruszam. Spacery z wózkiem bardzo mi pomogły bez katowania się na siłowni.
Lekkie treningi wprowadziłam dopiero po jakichś 3 miesiącach diety i to takie które lubię, bez presji, w domowym zaciszu. Te kilogramy to jeszcze nie koniec. Mam w planach zrzucić jeszcze 10 kg, które chcę rozłożyć na spokojnie na caly rok.
Tak, tak, na caly rok!
Nic mnie nie goni. Nie liczę już czasu, kiedy zrzucę czy też ile zrzucę. Liczy się to, że cokolwiek się zmienia i robię to z przyjemnością. Zaakceptowałam siebie i to co mogę dla siebie zrobić, i jak wyglądać.
Skupiam się teraz na szczęściu, które jest wokół mnie. Cieszę się, że jestem w takim momencie swojego zycia, że spędzam i będę spędzać je aktywnie ze swoją rodziną. Że nie będę musiała mówić i czuć, że mi się nie chce, a zamiast tego mogę czerpać radość z aktywności.
To jest naprawdę cudowne.
By pokochać siebie i zacząć działać!
Ja wiem, że życie na kanapie przed telewizorem jest łatwe i też na swój sposób fajne! Ale jest tyle pięknych miejsc do odwiedzenia, tyle pięknych chwil do spędzenia na świeżym powietrzu, że szkoda utknąć na tej kanapie zbyt długo.
Nie warto nastawiać się na mordercze treningi, jeśli się tego nie lubi.
Nie warto jeść zbyt mało i chodzić glodnym.
Nie warto się zamęczyć!
Warto pozytywnie podejść do odchudzania i zacząć coś robić. Cokolwiek! Nawet małymi krokami i tańczyć przed telewizorem, ale iść w tym kierunku, w którym każdy wewnętrznie będzie czuł się dobrze.
Do zobaczenia!
Wiem, że nie wrócę do starych nawyków, a jeśli chwilowo tak się zdarzy to wiem, ze wypracowane 2 lata temu schematy pozwolą mi wrócić na odpowiedni tor bez wyrzutów do siebie, ze coś się chwilowo nie udało (a przy dwójce dzieci bywa różnie z zasobami). KzO pomogło mi nie tylko pozbyć się otyłości. Moduł psychodietetyczny pozwolił mi pozbyć się kompleksów, pokochać siebie i doceniać swoja prace. A w końcu jest co doceniać!
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Korepetycje z Odchudzania odmieniły moje życie. Korepetycje pozwoliły mi namierzyć największe problemy, które sabotowały moje wszystkie wcześniejsze próby zmiany stylu życia, a potem ustalić strategie radzenia sobie z nimi. Największą zaletą KzO jest kompleksowe (dietetyczne i psychodietetyczne) podejście do tematu, które nie daje tylko listy “dozwolone/zakazane”, ale przeprowadza cię przez cały proces zmiany, tłumacząc co masz zrobić, kiedy i po co. Dzięki temu na koniec kursu rozumiesz, co jest ważne w procesie odchudzania, a co jest pierdołą, która marnuje Twoje zasoby – czas i energię.
Czytaj więcej: 5 rzeczy, których nigdy więcej nie powinieneś jeść
PCOS to jedno z najczęstszych zaburzeń hormonalnych u kobiet, które może współwystępować z insulinoopornością, problemami z płodnością, trądzikiem czy trudnościami z utrzymaniem prawidłowej masy ciała. Wpływ diety na przebieg PCOS…
W dzisiejszych czasach cukier stał się jednym z największych wrogów naszej diety. W mediach społecznościowych czy w rozmowach ze znajomymi często słyszymy: cukier uzależnia jak kokaina, cukier zabija. Wytykamy go…
“Nie stresuj się tak” – ale by było pięknie, jakby ten tekst kiedykolwiek zadziałał na kogoś, kto jest w swoim szczytowym momencie stresu. Proces odzyskiwania wewnętrznej równowagi jest bardzo złożony…
Zaburzenia z napadami objadania się (BED) to jedno z najczęściej występujących zaburzeń odżywiania, które charakteryzuje się utratą kontroli nad jedzeniem i towarzyszącym temu poczuciem winy. Choć sporadyczne przejedzenie zdarza się…