Blog

powrót
Wróć
15.01.2016

Badania genetyczne: nietolerancje pokarmowe, predyspozycje do nowotworów

Dietetyka
--
badania genetyczne, nietolerancje pokarmowe, nowotwory

O czym myślisz, kiedy czytasz słowa „materiał biologiczny”? Mignęły Ci przed oczami te wszystkie dziwne szlaczki, wzorki, a wszystko wyświetlone jaskrawozielonym kolorem na czarnej planszy (wysuwanej z sufitu, rodem z filmów science fiction)? Masz rację – materiał biologiczny faktycznie jest spektakularny. Nie wierzysz? Spójrz w lustro! Ty nim jesteś. Są nim nawet Twoje włosy, skóra, krew czy ślina. I jakkolwiek nieelegancko to zabrzmi, to właśnie tą ostatnią weźmiemy dziś na tapet.

Napluj, a powiem Ci kim jesteś

Wiem fuuu. Ale to prawda. Śliczna to materiał biologiczny, który zawiera w sobie coś niezwykle cennego – materiał genetyczny. Choć wydaje nam się, że jako ludzie jesteśmy ponadnaturalnie wspaniali, genialni i cały świat przyrody może nam co najwyżej buty czyścić. W gruncie rzeczy większość materii ożywionej, a już szczególnie takiej, którą możemy zobaczyć gołym okiem, składa się z jednakowych podjednostek, którymi są komórki eukariotyczne. Szacuje się (źródło), że w ludzkim organizmie jest ich 37200000000000. Spoko, ja też nie umiałabym z marszu przeczytać tej liczby ;). Wiecie co robi jeszcze większe wrażenie? Że (uśredniając) każda z tych komórek zawiera w sobie bardzo ściśle upakowane, ale nadal 2 metry DNA. Gdyby rozwinąć łańcuchy DNA ze wszystkich komórek ludzkiego organizmu, otrzymalibyśmy imponującą długość 74 400 000 000 000 metrów. To jedyne 1 763 242 090 i ciut ciut dystansów maratonu (42,195 km). Tyle tylko, że bardzo (bardzo bardzo) cieniutkiej nici.

Źródło: holykaw.alltop.com; Spójrzcie tylko jaką potęgę ma 0,1% różnic w DNA pomiędzy poszczególnymi ludźmi, skoro tak bardzo się różnimy
Źródło: holykaw.alltop.com; Spójrzcie tylko jaką potęgę ma tak maleńki odsetek (0,1%) różnic w DNA pomiędzy poszczególnymi ludźmi, skoro tak bardzo się różnimy

Teraz już wiesz, dlaczego Twoja ślina może być cennym źródłem informacji. To dobry materiał do badań genetycznych. Pobiera się ją w nieinwazyjny sposób, a aż 74% DNA w ślinie pochodzi z białych krwinek (wzorcowego materiału do badań genetycznych). Ta cieniutka nić ma zapisane wszystkie informacje na Twój temat. A może inaczej: to ta cieniutka cień decyduje o tym jaki masz kolor oczu, włosów, kształt ust. Czy jesteś egzo, ekto czy mezomorfikiem. W dużej mierze decyduje też o Twoim stanie zdrowia.

źródło: dna-barcoding.blogspot.com
źródło: dna-barcoding.blogspot.com

Postanowiłam sprawdzić ten ostatni. Boję się poważnych chorób. Słowo strach nie jest w żadnym razie wyolbrzymieniem. Choruję na migreny. Wiem, że to dla większości osób brzmi raczej jak wyznanie hipochondryczki, niż realny problem, ale skoro 10 % czasu w 2015 roku spędziłam skręcając się z bólu, nie mogąc robić nic ponad podejmowanie (bezskutecznych) prób zaśnięcia. Nie wchodziła w grę praca, nauka, ani żadne (nawet najprzyjemniejsze czynności). To budzi we mnie strach przed tym, jak bardzo zmieniłaby życie (moje i moich bliskich) poważna choroba. Jak np. nowotwór. Wiecie, ta choroba, o której dużo słyszy się w telewizji, często uczestniczy się w akcjach charytatywnych na jej rzecz. Ta, na którą być może umarł ktoś z Waszej rodziny. Ta, na którą zachoruje co 4 osoba czytająca to zdanie. Wśród nich, co trzecia umrze z jego powodu. Informacja o tym na kogo padnie może być zapisana w genach. Za pośrednictwem testów genetycznych możliwe jest określenie prawdopodobieństwa zachorowania na raka.

Badania genetyczne na nietolerancje pokarmowe i predyspozycje zachorowania na raka – konkrety dotyczące moich badań genetycznych

  • zrobiłam testy genetyczne pod kątem predyspozycji do zachorowania na najbardziej powszechne nowotwory kobiece (z uwzględnieniem rodzinnej postaci czerniaka – byłam zmuszona usunąć już kilkanaście znamion, które budziły podejrzenia dermatologa, zależało mi więc na wykluczeniu predyspozycji do tej formy nowotworu), skorzystałam też z zaproszenia do badań genetycznych pod kątem nietolerancji pokarmowych
  • nie przerażajcie się cenami, moje zestawy są naprawdę kompleksowe – przebadanie się pod kątem konkretnego rodzaju nowotwory (który np. występował w waszej rodzinie) czy pojedynczych nietolerancji to koszt około 300 zł
  • testy wykonałam za pośrednictwem strony www.zdrowegeny.pl, tutaj też możecie sprawdzić ceny za poszczególne badania genetyczne
  • jak wygląda proces badań genetycznych zdalnie? kurier przywozi dyskretne, małe pudełeczko, zawierające zestaw do oddania próbki śliny z jasną instrukcją (nikt nie będzie miał problemu z oddaniem próbki), kolejnego dnia przyjeżdża po odbiór paczki; zależnie od typu badania po 2-4 tygodniach możemy sprawdzić wyniki badania, korzystając z indywidualnych haseł dostępu (nie ma ryzyka, że wyniki badań genetycznych wpadną w niepowołane ręce)

Jak sprawdzić czy będę mieć raka?

źródło: lifescience.pl

Znacie na pewno głośny przypadek Angeliny Jolie, która na podstawie wyniku testów genetycznych (mutacja w genie BRCA1), zdecydowała się na przejście zabiegu podwójnej mastektomii. Istota, która jest określana tytułem najpiękniejszej kobiety na świecie zdecydowała się przejść operację usunięcia obu piersi, by zminimalizować ryzyko zachorowania na raka piersi. Nie jest to oczywiście jedyny sposób prewencji, ale w jej przypadku (mutacja w genie, występowanie tego nowotworu w rodzinie) była to decyzja równie odważna, co uzasadniona.

Testy genetyczne pozwalają na zajrzenie w głąb DNA i przeanalizowanie go pod kątem występowania mutacji, które wyraźnie zwiększają ryzyko zachorowania na konkretne nowotwory. Jest to metoda specyficzna, bezpośrednia i dająca jasny obraz sytuacji. Jedyna, umożliwiająca realną ocenę ryzyka zachorowania na nowotwory. Zły wynik tak naprawdę nie jest złym wynikiem. Jest wynikiem, który może zmotywować do zmiany stylu życia, który przyczyni się do zmniejszenia ryzyka zachorowania, poprzez wyeliminowanie czynników potencjalnie szkodliwych, zwiększających prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworu.

Mimo tego zdroworozsądkowego podejścia, ręce mi drżały, kiedy pobierałam załącznik z wynikami badań.

Nie stwierdzono obecności predyspozycji genetycznych do rozwoju nowotworów piersi, jajnika, jelita grubego, nerki, tarczycy, płuca i rodzinnej postaci czerniaka. Nie można całkowicie wykluczyć wystąpienia u Pacjentki nowotworów z genetyczną predyspozycją, ale ryzyko ich rozwoju jest niższe od populacyjnego.

UFF!

Co ważne, testy genetyczne ze Zdrowych Genów wykorzystują do analiz metodę sekwencjonowania Sangera. To dzięki niej z próbki śliny można dowiedzieć się tyle o sobie ;). Testy genetyczne to jedyny sposób na sprawdzenie prawdopodobieństwa zachorowania na nowotwór. Powinny wziąć je pod uwagę szczególnie osoby znajdujące się w grupach ryzyka.

Badania genetyczne pod kątem nietolerancji pokarmowych

Czemu byłam zainteresowana przetestowaniem również tego pakietu? Jak wiecie, walczę z podłymi migrenami. Literatura mówi o tym, że lekceważone nietolerancje pokarmowe, mogą powodować nie tylko bóle głowy, ale właśnie migreny (tak, jest różnica – ogromna).

  • hemochromatoza – ok, żelazo absorbuję prawidłowo, wątroba bezpieczna
  • nietolerancja glutenu – UFF! Makarony! UFF! Pieczywo! UFF! Niemal wszystko ;). Na szczęście i tu jest ok!
  • nietolerancja laktozy – no właśnie. Marzyłam o tym, by pojawił się jakikolwiek trop, którym mogłabym podążać w kierunku leczenia migren, to mam

Stwierdzono obecność wariantu c.-13907C (-13910C), rs4988235, w obu allelach w obrębie wzmacniacza genu LCT (w układzie homozygotycznym). Badanie genetyczne potwierdziło występowanie predyspozycji genetycznej do nietolerancji laktozy typu dorosłego, wynikającj z obecności wariantu c.-13907 C (-13910C) w układzie homozygotycznym.

Znaczy to mniej więcej tyle, że znalazłam się w gronie około 30% szczęśliwców z populacji europejskiej, którzy posiadają mutację, mogącą generować nietolerancję laktozy. Jak to możliwe, że żyłam z tym 23 lata i nie dokuczały mi żadne objawy?

nietolerancja laktozy badania genetyczne
źródło: deviantart.net

Dokuczały. Ale zrzucałam je na poczet takiej urody, czynników środowiskowych, stresu, stylu życia. Grunt, że nie gluten – to byłby większy problem ;). W najbliższym czasie przejdę szczegółową diagnostykę pod kątem oceny nietolerancji laktozy (skorzystam z wodorowego testu oddechowego) i stanu układu pokarmowego, a następnie zdecyduję na jaką dietę przejdę. Niezależnie od wyników dalszych testów, ograniczę spożycie laktozy do minimum (a jeśli okaże się, że w moim przewodzie pokarmowym zaszły niepokojące zmiany, bądź nietolerancja jest silna – wykluczę ją całkowicie). Dlaczego? Bo mam nadzieję, że w moim przypadku nietolerancja laktozy okaże się błogosławieństwem, świętym Graalem, który pomoże mi pozbyć się migren.

Wraz z otrzymaniem wyniku natychmiastowo wzrosło moje zainteresowanie nietolerancjami pokarmowymi i ich bardziej szczegółową diagnostyką. Na rynku jest dostępnych mnóstwo testów na nietolerancje pokarmowe, które analizują setki produktów. Jedne są (zdecydowanie) mniej wiarygodne, inne bardziej i właśnie temu zjawisku zamierzam się przyjrzeć. Niezależnie na jakie testy na alergie/nietolerancje wykorzystujące badanie poziomu przeciwciał IgG się zdecydujecie, musicie sprawdzić czy dane laboratorium posiada certyfikat walidacji lub jest akredytowane.  W najbliższym czasie będę przyglądać się ofercie badań na bardziej specyficzne nietolerancje pokarmowe (dotyczące konkretnych produktów) – muszę jeszcze sporo na ten temat doczytać, zanim zacznę przekazywać informacje Wam :). Możecie być pewni, że temat będzie wysoko na liście moich priorytetów i dam znać, a o postępach będę Was stale informować.

Skoro około 30% Polaków nie toleruje laktozy, to na pewno wśród Was jest ktoś taki. Czekam na Wasze wrażenia – da się żyć bez mleka, nabiału i innych produktów zawierających laktozę? 

Autor wpisu

Monika Ciesielska

Dietetyczka, psychodietetyczka, promotorka "Pozytywnego odchudzania", autorka bestsellerów: książki "Bez liczenia i ważenia" oraz Diet z marketów.

Komentarze

Komentuj jako gość:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

lub
  • Dieta bez laktozy wcale nie jest ciężka i trudna. Bez glutenu też można wytrzymać. A ostatnio nie jadam produktów z cukrem, tylko trochę owoców. I wreszcie dobrze się czuję. A wszystko to sugerowała MS z „Tłustego” . Da się tak żyć. Czasami trudno trudno tłumaczyć się w czyjejś gościnie, ale działa jak powiem, że nie mogę ” tego” jeść, bo mi szkodzi i jakoś przestaję być namawiana do zjedzenia produktu, którego nie chcę jeść. A co do testów genetycznych pod kątem nowotworów, to kiedyś jechałam, by je zrobić. Po drodze zaczęłam się zastanawiać, co ja z tą wiedzą zrobię, czy się nie zamęczę psychicznie, jak wyniki coś zasugerują. Po czym okazało się, ze nie wzięłam dowodu, i nie ma lekarza więc badania zostały odwołane. Chyba nie było mi pisane. Kolejny raz już nie pojechałam. A jeden nowotwór juz za mną…

    • Wierzę, że się da, ale wiem też, że (mi) byłoby bardzo, bardzo ciężko. Nade wszystko cenię sobie wolność wyboru, swobodę, a dieta eliminacyjna jest jej potężnym ograniczeniem. Mimo pełnego przekonania co do słuszności tego wyboru wiem, że źle bym to znosiła (wspomniany gluten, bo jestem psychofanką ;)). Ale dla zdrowia i poprawy samopoczucia – jasne, zagryzę zęby i dam radę. Przynajmniej będę bardziej kreatywna w kuchni, no i lepiej zrozumiem swoich pacjentów :).

      Co do tych testów – zadałaś bardzo istotne pytanie „co ja zrobię z tą wiedzą”. Jest wiele rzeczy, które można zrobić np. przy zwiększonej predyspozycji czerniaka – całkowicie zaprzestać opalania i wystawiania skóry na działanie promieni słonecznych (długi rekaw nawet w lece da się znieść, kapelusze, czapki itd), przy ryzyku raka jelita grubego – zmniejszenie podaży czerwonego mięsa w diecie, tłuszczów trans itd. itd. Można te przykłady mnożyć, ale badania będą miały sens tylko wtedy, kiedy przysłużą się faktycznie zmianie czegoś na lepsze, a nie tylko zadręczaniu się, bądź – co gorsza – traktowanie tego jako wymówkę dla wielu rzeczy.

      Mam nadzieję, że u Ciebie teraz stabilnie, dużo zdrówka życzę!

  • Oj da się żyć, da ale co to za życie;) a tak poważnie, pewnie że się da ale trzeba czytać, czytać i jeszcze raz czytać etykiety. Sama nawet nie wiedziałam w jak wielu rzeczach jest laktoza, do puki nie okazało się że młody ma alergie. Chipsy, ciastka. Wędliny nawet te drobiowe,pasztety, zupy i sosy gotowe, ogólnie większość gotowych dań.. Odpada lasagne i pizza z furą sera
    Ale za to tort da się zrobić pyszny 😉 ostatnio widuje w sklepach mleko i sery bez laktozy, więc widać to coraz powszechniejsze schorzenie skoro już jest na nie odpowiedź producentów. A no i może być tak że krowi nabiał szkodzi ale np. Kozi jest tolerowany. wegańskie przepisy są wybawieniem w takiej sytuacji i super eksperymentem;) życzę aby znalazła się przyczyną i migrena poszła precz

    • Na laktozę nie ma uczulenia, mówisz o alergii na białka mleka krowiego pewnie.

  • Od dawna chodzą za mną badania nietolerancji, ale kompletnie nie wiem właśnie gdzie je zrobić, żeby nie wtopić kasy :-/

    • Będzie śledztwo i dam znać! 🙂

      • Nie mogę się doczekać 😀

  • Da się żyć 🙂 ale jeśli jesteś uzależniona od mleka i reszty rarytasów to możesz kupić w aptece laktazę, taaak, te obecnie wszędzie szumnie reklamowane specyfiki 😉 należy je zażywać przy posiłku zawierającym laktozę. Oczywiście nie jest to cudowny specyfik, jeśli zjesz za dużo i nie dobierzesz dawki to oczywiście będziesz mieć nieprzyjemne objawy. warto dodać że nie trzeba całkowicie rezygnować z produktów mlecznych, te sfermentowane można (jogurty, maślanki, kefiry) 😛 i oczywiście błogosławione przez wszystkich nietolerancyjnych mleko bez laktozy, no ale ono bywa sztucznie dosładzane więc tu trzeba uważać.

    • Opcja z laktazą zdecydowanie nie dla mnie – minimalizuję liczbę stosowanych leków, zamiast maksymalizować :). Jeśli chodzi o zasady diety to jasna sprawa, ale teraz czuję wyzwanie, bo będę miała okazję sprawdzić je w praktyce! Z mlekiem bez laktozy słuszna uwaga – cukier to raz, a dwa, że produkty „bezlaktozowe” czy „bezglutegnowe’, które naturalnie te składniki sobie mają, muszą być jeszcze bardziej przetworzone, byśmy się tej laktozy/glutenu/itp pozbyli. A to też jest bardzo sprzeczne z moją jedzeniową filozofią.

      Ciężkie dylematy ;). Ale myślę, że wyjdzie mi to na dobre – nawet jeśli nie uda się zredukować migren, to wczuję się bardziej w sytuację przyszłych pacjentów i będę bardziej kreatywna jeśli chodzi o gotowanie :).

    • jeśli coś nam szkodzi to trzeba to wyeliminować(szukamy przyczyny), a nie brać specyfik, żeby to wyciszyć (likwidujemy skutek)….odradzam takie suplementy… zresztą na temat suplementów można bardzo dużo poczytać, jeśli coś nie jest lekiem a suplementem lepiej wywalić do kosza, a najlepiej nie kupować 🙂

      • To zależy od producenta, niektórzy mimo braku obowiązku przeprowadzania badań klinicznych przed wprowadzeniem produktu na rynek i tak je wykonują :). Wówczas jest większe prawdopodobieństwo skuteczności niż suplementu, który ma po prostu ładne opakowanie. Ale słuszna uwaga, niestety coraz częściej słyszy się o suplementach, które po analizie w zewnętrznych laboratoriach okazywały się nie zawierać deklarowanych substancji aktywnych, a co dopiero działać zgodnie z obietnicami.

  • Początek Twojego wpisu przypomniał mi stare czasy ze studiów na biologii analitycznej gdzie izolowaliśmy DNA w żelu agarozowym na obecność genu „mniejszej predyspozycji” do zachorowania na wirus HIV. Znalazłam się w grupie szczęśliwców którzy go mają 🙂

    Przeglądałam stronę z testami i trochę mi smutno że nie są one refundowane. Zapewne większa rzesza osób łącznie ze mną mogłaby sobie wtedy na nie pozwolić.

    Wykładowca z którym miałam dietetykę bardzo poważniej zajmuje się dietami antynowotworowymi i współpracuje z rodzinami osób chorych na nowotwory aby zmniejszyć ryzyko zachorowania kolejnego pokolenia.

    A co do przetworów mlecznych to jest pytanie ile mamy mleka w mleku.
    Miałam miesiąc praktyk w laboratorium weterynaryjnym, gdzie było badane między innymi mleko z mleczarni, które było składnikiem zarówno mleka dla konsumentów jak i przetworów mlecznych. Po tygodniu badań i rozmów z pracownikami od tamtej pory nie tknęłam mleka sklepowego. W skrócie mówiąc w produkcie, który nazywa się mleko pijemy 3/4 chloru. I dla jasności, to nie wina krów i ich karmy, czy zabiegów rolnika podczas udoju, to tylko i wyłącznie wina zakładów przetwórstwa i bardzo dużych luk prawnych jeśli chodzi o przerób żywności.

    • Piękna chromatografia, gratuluję wyraźnych prążków! 😀

      Zgadzam się z Tobą jak najbardziej. Na temat mleka i jego przetworów mam bardzo podobne zdanie co do jaj (1,2,3) czy drobiu z marketów. W ogóle mięsa z marketów.

      Czuję, że przełom w moim żywieniu dopiero przede mną. W końcu muszę mieć nową zajawkę, jak już schudnę! 😉
      PS. Dziś odnotwałam pięć kilogramów w dół od listopada!

      • Gratuluję utraty kilogramów i trzymam kciuki za dalsze sukcesy ! 🙂
        Ja chcę zacząć iść w masę ale to po sesji, na razie dałam sobie jeszcze trochę luzu, bo muszę podomykać sporo spraw teraz. Ja wiem, że powinnam dzisiaj zacząć a nie odkładać cały czas tego na „jutro” ale jeśli zacznę dziś to wytrwał max 3-4 dni i będzie powrót, nie ma nic na siłę 🙂

        • Metoda na „rusz dupę dzisiaj” nie sprawdza się u wszystkich :).Główną grupą docelową są niesłowne marudy, które zawsze znajdą jakąś wymówkę :D. A jasna sprawa, że czasami po prostu się nie da, więc dobrze robisz ;). To o co można dbać na etapie „przejściowym” to właśnie rezygnacja ze śmieciowego jedzenia, dbałość o regularne posiłki. I to nie będzie czas zmarnowany:)

  • Da się 😀 Ja z osoby, która ser popijała mlekiem, całkowicie odstawiłam nabiał kiedy okazało się, że 5 lat napadowych bólów brzucha, odbierających całkiem chęć do życia, były spowodowane nietolerancją laktozy… Mojemu gastrologowi 5 lat zajęło dojście do tego, ale dobre i to 🙂 Teraz po prostu przestawiłam się na inne jedzenie, nie jest to co prawda serek wiejski lekki, ale to była miłość nieodwzajemniona 😀 Trzymam kciuki, że odkryłaś przyczynę migren! Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Hahaha <3. Bardzo rozśmieszył mnie Twój komentarz :).

      Ja na szczęście będę miała nieco prościej, bo nie jestem psychofanką nabiału. Ale trochę czasu na pewno upłynie, nim nauczę się zastępować nabiał w przepisach, w których chętnie z niego korzystałam (nie tyle jako baza, co dodatek jak choćby najprostsze naleśniki). Wiem, że wszędzie wszystko da się zamienić, ale na ten moment nie czuję się jakby to była bułka z masłem.

      O właśnie. R.I.P masło [*].

  • Przez rok eliminowałam kazeinę (a także gluten, jaja, i parę innych rzeczy) – spokojnie da się żyć. To po prostu wyzwanie kulinarne (które jest fajne) i logistyczne (to już mniej), ale kwestia przyzwyczajenia, serio 🙂

    • Ja w zasadzie nie boję się eliminowania „oczywistej” laktozy w takim rozumieniu mleka i jego przetworów. To jeszcze mogę zrobić bez większego bólu. Gorzej będzie z wychodzeniem do restauracji, rodzinnymi obiadami itd. Zresztą, jesteś stałą czytelniczką bloga, więc wiesz jak bardzo nie lubię (wszelkich) ograniczeń. Ale na pewno wyjdzie mi to na dobre pod każdym względem :).

      • To prawda, wszelkie jedzenie poza domem jest bardziej problematyczne od samodzielnego gotowania. Ale wszystko da się zrobić, wegańskich knajp pod dostatkiem, coraz więcej też zaznacza alergeny i daje opcje zmiany (np. kawa z mlekiem sojowym). Potraktuj to jak ćwiczenie kreatywności 😉

  • Ja jestem weganką i mimo ze kochałam wszystkie mleczne rzeczy i sery itp to raczej do nich nie wrócę i potwierdzam ze jak najbardziej da sie zyc! I to smacznie 😉 Poczułam duża roznice po odstawieniu nabiału i jajek, większa niz myślałam! Polecam obejrzenie kilku filmów na temat biznesu mleczarskiego i odechciewa sie od razu! Btw, dobry wykład z punktu widzenia lekarza na temat nabiału: https://m.youtube.com/watch?v=TJvrlwnEqbs

    • Fakt, „mleko” z mlekiem ma coraz mniej wspólnego. Rozważałam odstawienie mleka i jego przetworów już kilka razy w poprzednim roku, ale za każdym razem brakowało mi motywacji. No to teraz ją dostałam 😉

  • Jeżeli chodzi o życie bez laktozy – da się. Ja od maja 2015 odstawiłam drastycznie mleko i przetwory, wszystkie te rzeczy co w składzie mają napisane „laktoza”. I chcąc nie chcąc zainteresowałam się weganizmem, łatwiej do przepisu wegańskiego dodać ewentualne mięso niż z normalnego wykluczyć mleko, śmietany, sery itd. Teraz od ponad miesiąca nie jem również mięsa, to była naturalna kolej rzeczy i konsekwencja zgłębiania wiedzy z zakresu żywienia. Również jako profilaktyka nowotworowa. Mam chorobę immunologiczną tarczycy, do tego 4 guzki w piersiach (jeden został usunięty kilka lat temu, ale pojawiły się nowe). W mojej rodzinie (siostra Babci) zmarła na raka, a reszta rodziny jak umiera to głównie przez wylewy, zawały, choroby serca. Moja Mama też jest bardzo chorowitą osobą, jeszcze przed 40 r.ż miała usuniętą macicę i jajniki. Pisząc o tym chcę Ci pokazać jak silne są moje obawy o zdrowie. I szczerze, nie chcę wydawać pieniędzy na badania czy mam predyspozycje genetyczne czy nie. Na leki itd. Wolę zdrowo się odżywiać i uprawiać sport. Są badania, przeprowadzone już wiele, wiele lat temu, które ewidentnie mówią o tym, że żywienie roślinne jest najzdrowsze. A czynniki genetyczne owszem, zwiększają prawdopodobieństwo występowania choroby, ale nie są wyrokiem. Odpowiednią dietą można zapobiec powstawaniu raka, a nawet zahamować jego rozwój. Nie chcę wyjść na jakąś psycho-wegankę, bo nią nie jestem: jem jeszcze jajka i rybę od czasu do czasu. Ale proponuję Ci przeczytać „Nowoczesne zasady odżywiania” T. Colin Campbell – jako studentkę dietetyki powinna Cię ta pozycja zainteresować:)

    • Campbella polecam wszystkim, którzy pytają o książkę dla początkujących lub średnio wtajemniczonych :). Bardzo ją lubię i zgadzam się z wieloma jego poglądami.

      Podoba mi się Twoje podejście i dokonywanie takich świadomych wyborów!
      A nasunęła mi się jedna rzecz. Odstawiłaś również warzywa psiankowate ze względu na hashi?

      • O takim czymś jak warzywa psiankowate słyszę pierwszy raz:P Ale doczytam.

        Z warzyw ograniczam spożywanie brokułów, kukurydzy czy soi. Resztę jem tak jak dawniej a nawet więcej. Moje wyniki hormonów tarczycy się poprawiły jeżeli chodzi o ostatnią wizytę, a jak będą wyglądać teraz to się okaże po zrobieniu badań i wizycie u endo. 😉

  • No własnie chciałam zapytać, czy wiesz może, na ile wiarygodne są testy na IgG i igA, skoro w różnych laboratoriach tej samej osobie mogły wychodzić inne wyniki. (Gdzieś już pytałam o to w komentarzach, ale niestety nie mogę swojego pytania znaleźć i tym samym, nie wiem czy odpowiadałaś 🙂
    Ponadto własnie wczoraj dostałam swoje wyniki, że IgG i IgA całkowite „są w normie” i zastanawiam się, czy to całkowicie wyklucza nietolerancje czy być może na poszczególne produkty jednak mogę być”uczulona”?

    • Narazie dysponuję tylko wiedzą z dwóch wykładów, więc wolę nie wypowiadać się w kategoryczny sposób na ten temat, ale przygotowałam już materiały, z którymi muszę się zapoznać, by móc powiedzieć coś więcej :). Myślę, że to kwestia najbliższych dwóch tygodni – dla mnie ta sprawa też jest bardzo pilna, bo dziś zaliczyłam kolejny atak.

  • Zastanawia mnie czemu zdecydowałaś się na badania genetyczne na nietolerancje pokarmowe, jeśli mogłaś wykonać panel IgE lub testy kontaktowe 😉 oba te badania są wiarygodne, niebolesne i szybko są wyniki 😉

    • Miałam możliwość wykonania ich za darmo przez specjalne względy u Magdy ze zdrowych genów ;). Zaczęłabym od przeciwciał (lub wydechowego w kontekście laktozy) – ze względu na ceny, ale bardzo się cieszę, że miałam możliwość zrobienia badań genetycznych, bo nawet jeśli moje jelita ogarniają, a enzymy trawią laktozę skutecznie, to nie mam pewności, że brak tolerancji na ten cukier, który przecież jest obecny w mojej codziennej diecie, nie jest właśnie przyczyną migreny. To oczywiście nie jest poparte żadnymi badaniami, a jest jedynie moją koncepcją – tonący brzytwy się chwyta.

      • Dzięki, już rozumiem 😉 Zastanawiałam się nad tymi badaniami , ale cena jednak mnie ostatecznie zniechęciła. Sama mam migreny i różne nietolerancje pokarmowe, z tym że moje bóle głowy są związane w głównej mierze ze zmianą ciśnień ( głównie ze wzrostem ) i zmianą pogody . Nie zaobserwowałaś czegoś podobnego u siebie? 😉

        • RObią rozeznanie w kierunku tańszej diagnostyki, będę na bieżąco dawać znać :). A co do Twojego pytania – moje migreny są bardzo nieprzewidywalne (jak chyba zresztą wszystkie). Przez miesiąc wydaje mi się, że to od złego jedzenia, przez kolejny że od pogody, przez następny, że od treningów, a później przychodzi czerwiec więc wmawiam sobie, że sesja, stres itd. Podejrzewam, że tak jak sama choroba jest niejednorodna, tak i zespół przyczyn jest niejednorodny. Ale za punkt honoru wzięłam sobie znalezienie przyczyny i jej eliminację (bądź chociaż zminimalizowanie). Gdybym całe życie była w takim punkcie migrenowym, co teraz, to mogłabym wybić sobie z głowy pracę na etacie czy robienie czegokolwiek z dużą odpowiedzialnością osadzonego w konkretne ramy czasowe.

      • Tez by mi sie przydała przychylność Pani Magdy na darmowe badania DNA bo pakiet na choroby genetyczne plus na tolerancje laktozy i glutenu to jednak jest to nie mały wydatek. pozdrawiam✌️

  • Czekam na wpisy dot. nietolerancji 🙂

  • Pewnie, że da radę! Możesz wybierać z oferty produktów bez laktozy ale też tych dedykowanych dla wegan, jest całkiem sporo zamienników np. sera. Nie są idealne, ale dają radę.
    Wiem o czym piszesz z radością po informacji o nietolerancji. Ja się popłakałam ze szczęścia, gdy w końcu lekarz zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy i insulinooporność. A wysyłano mnie już nawet do psychiatry!

    • O !!!! To nie tylko mnie do psychiatry wysyłali 🙂 Pozdrawiam…również niedoczynność tarczycy i insulinooporność

  • Hej, czy masz już jakieś zaktualizowane informacje co do dobrego miejsca w Polsce na zrobienie wiarygodnych badań nietolerancji pokarmowej? Jesteś w stanie polecić jakąś placówkę?