Jestem prawie pewna, że podczas zakupów rzucił się już Wam w oczy wskaźnik Nutri-Score. To te charakterystyczne kolorowe literki na opakowaniach produktów. W supermarketach widać je coraz częściej, dlatego weźmiemy dzisiaj Nutri-Score na tapet. Z tego tekstu dowiesz się, czym jest ten wskaźnik, czy ma sens, czy są z nim problemy i czy kupując tylko produkty z najwyższą oceną, zapewnisz sobie najzdrow(sz)ą dietę.
Nutri-Score pierwszy raz zastosowano we Francji w 2017 roku, a w jego ustalaniu brały udział francuskie Agencja ds. Żywności, Środowiska i Higieny Pracy oraz Wysoka Rada ds. Zdrowia Publicznego [1]. Od tego czasu został zarekomendowany w kilku krajach, m. in. w Belgii, Szwajcarii, Niemczech, Hiszpanii, Holandii i Luksemburgu.
Oznakowanie znajduje się na wybranych produktach i wygląda w ten sposób:
Każdy produkt jest zaliczany do jednej z pięciu kategorii, mającą zarówno literkę (A-E) i kolor (od zielonego przez żółty do czerwonego). Odpowiednią kategorię umieszcza się na przodzie opakowania, w miejscu zwykle na tyle widocznym, że od razu rzuca się w oczy, kiedy konsument weźmie produkt do ręki (jest to działanie celowe – ten typ oznaczenia nazywa się „front-of-pack labelling”, czyli „oznakowanie na przodzie opakowania” właśnie).
Nutri-Score to skala graficzna, która dzieli produkty na pięć kategorii, oznaczonych kolorem i literą. Celem Nutri-Score nie jest oddzielenie produktów „złych” od „dobrych”, lecz ułatwienie konsumentowi porównania prozdrowotności dwóch lub więcej produktów z tej samej kategorii [2]. Jest to bardzo istotna informacja, bo bez niej skala jest nie tylko potencjalnie mniej pomocna, ale wręcz szkodliwa – w tym sensie, że może doprowadzić konsumenta do fałszywych wniosków na temat różnych produktów. Przykładowo:
Jak widzicie, mrożona pizza ma w tym przypadku kategorię B, a orzechy brazylijskie z marketu, do którego chodzę najczęściej, bez soli, innych dodatków, nieprażone – kategorię C. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że pizza jest zdrowsza – no ale właśnie, byłby to wniosek nieuprawniony, bo nie do takich porównań służy Nutri-Score. O problemach z interpretacją przez konsumenta jednak za chwilę.
Kategorię przydziela się na wniosek producenta. W tym celu bierze się skład oraz tabelę wartości odżywczych na 100 g/100 ml produktu i daje się punkty na podstawie zawartości [1, 2]:
Za elementy „niekorzystne” produkt dostaje określoną liczbę punktów dodatnich, od których następnie odejmuje się punkty za zawartość elementów „korzystnych”. W efekcie dostajemy wynik od -17 (najlepszy) do 55 (najgorszy), co przekłada się na następujące kategorie:
W obrębie jednej kategorii, produkty z zielonym oznakowaniem „A” będą (przynajmniej zgodnie z założonymi przez Nutri-Score kryteriami) najzdrowszym wyborem, a te z „E” – najmniej zdrowym. Ale jeszcze raz podkreślę: kategoria Nutri-Score nie daje informacji czy produkt jest „zdrowy” czy „niezdrowy”. Daje informację o tym, czy dany produkt jest lepszym czy gorszym wyborem od drugiego produktu.
Jeszcze jedna istotna informacja: do obliczenia Nutri-Score stosuje się trzy różne algorytmy, w zależności od tego do jakiej kategorii należy produkt oceniany:
W każdej z tych kategorii produkty są oceniane trochę inaczej. Domyślnie kwalifikowane są do pierwszej grupy, chyba że występują czynniki kwalifikujące je do innej. Oznacza to też, że np. dla oliwy z oliwek istotne będą trochę inne kryteria niż dla słodkich napojów gazowanych czy płatków śniadaniowych.
Jako że oznakowanie jest dobrowolne, to producenci mogą decydować, czy chcą je umieścić na opakowaniach swoich produktów czy nie. Jednak jeśli producent się już na to zdecyduje, to musi je umieścić na wszystkich produktach danej marki (nie dotyczy to jednak innych marek należących do danego producenta) [2]. Należy tu zaznaczyć, że są pewne wyjątki – oznakowania nie trzeba umieszczać na produktach, których nie obowiązują przepisy w kwestii umieszczania tabeli odżywczych, jak m.in. świeże owoce/warzywa, świeże mięso, woda, zioła, sól, herbaty, ocet, drożdże, guma do żucia itd.
Nutri-Score nie może być umieszczony na żywności dla niemowląt (ponieważ mają one inne wymagania żywieniowe), żywności przeznaczenia specjalnego oraz suplementach.
Nie stosuje się go również do napojów alkoholowych powyżej 1,2%, ale można do bezalkoholowych wersji napojów alkoholowych (piwa zero czy drinki typu bezalkoholowe „mojito”) [2].
Przeczytaj także: Jaki alkohol ma najmniej kalorii? Czy warto pić alkohol na diecie?
Nutri-Score ma kilka zalet:
System Nutri-Score nie jest obowiązkowy w żadnym kraju – przynajmniej na razie. Rządy następujących krajów zarekomendowały producentom używanie systemu: Francja, Niemcy, Hiszpania, Szwajcaria, Luksemburg, Belgia [4]. W kilku krajach niektórzy producenci stosują oznaczenie mimo braku rekomendacji ze strony władz – chociażby w Polsce. Są też kraje, które aktywnie sprzeciwiają się obowiązkowemu wprowadzeniu systemu na własny rynek, jak np. Czechy, Grecja, Węgry, ale chyba najgłośniejszy jest w tym rząd Włoch, który zakazał stosowania Nutri-Score bez dodatkowych wyjaśnień dla konsumenta [5] i blokuje wprowadzenie go na poziomie Unii Europejskiej.
Należy tu zaznaczyć, że Nutri-Score nie jest jedynym systemem, którego wprowadzenie jako obowiązkowe rozważa Unia Europejska. Jest tylko jednym z możliwych.
Nutri-Score ma swoich zwolenników, ale ma również przeciwników – i to z dobrymi argumentami.
Najważniejsze zarzuty dotyczą samego sposobu obliczania punktacji i tego, że czasami przez niewystarczające kryteria można wprowadzić konsumenta w błąd co do prozdrowotności (lub jej braku) danego produktu. Klasycznymi, często spotykanymi przykładami są płatki Nesquik oraz łosoś i inne tłuste ryby (zwłaszcza wędzone):
Intuicyjnie już czujemy, że coś jest z tymi ocenami nie tak. Wynikają one jednak z przyjętych kryteriów: Nutri-Score „karze” np. za dużą zawartość energii, a tę z kolei szybko podbija tłuszcz (którego łosoś zawiera dużo – ale jest to tłuszcz bardzo pożyteczny).
Przeczytaj także: Czy łosoś to samo zło?
Z drugiej strony, system jest obojętny na takie czynniki jak witaminy i minerały (np. czy napój roślinny jest fortyfikowany wapniem, co ma kluczowe znaczenie jeśli chcemy go używać jako zamiennik mleka, czy nie). Spójrzcie na przykład poniżej: zarówno lekko słodzony napój sojowy fortyfikowany m. in. wapniem, jak i napój czekoladowy słodzony dwa razy więcej, jak i organiczny napój niefortyfikowany mają wszystkie kategorię „A”.
Ten sam problem dotyczy zawartości kwasów tłuszczowych omega-3. Są one bardzo ważne dla zdrowia, a jednak nie znajduje to żadnego odzwierciedlenia w systemie. Bogate w omega-3 tłuste ryby mają przez to utrudnione zdobycie wyższej kategorii, bo na dzień dobry „obrywają” za wysoką gęstość energetyczną, nie dostając nic w zamian. Z kolei np. tuńczyk może dostać lepszą kategorię, mimo że niekoniecznie jest zdrowszy czy bardziej odżywczy niż łosoś.
Nutri-Score nie uwzględnia też obecności dodatków do żywności lub ich braku. Oczywiście nie jest tak, że każdy dodatek ma negatywny wpływ na zdrowie, ale są takie, które go mają. Tak samo jest ze stopniem przetworzenia produktu – przetworzone są wprawdzie zarówno chipsy, jak i tofu, ale jednak większość produktów przetworzonych jest mniej zdrowych. Tutaj jednak znowu pojawia się problem, że uwzględnienie tego wszystkiego bardzo skomplikowałoby algorytm, a ustalenie jakiegoś „obiektywnego” systemu co to jest „produkt przetworzony” albo który dodatek jest negatywny dla zdrowia, to proszenie się o konflikty, kłopoty i ewentualne pogorszenie algorytmu mimo dobrych intencji.
Jak już wspomniałam, system służy do porównywania produktów z tej samej kategorii, twórcy podkreślają to na każdym kroku. Mam z tym jednak dwa problemy.
Po pierwsze, jest to kompletnie nieintuicyjne. Ale jak to, zapytacie, przeciez wyżej napisałam, że jest intuicyjny? Kolory i literki zdecydowanie są; widać od razu, ze „zielone” i „A” to lepiej, w tym sensie jest to intuicyjne. Ale już to, że kategoria sama w sobie nie oznacza „zdrowe” lub „niezdrowe”, tzn. że produktów nie można porównywać między różnymi kategoriami, intuicyjne nie jest. Konsument widząc czerwone E na ciastkach czekoladowych czy na parmezanie może uznać, że oba są równie dobrym (tzn. w zasadzie złym) wyborem. Ale tylko jeden z tych produktów zawiera sporo białka i bardzo dużo wapnia i jest w oczywisty sposób mniej niezdrowy, nawet jeśli trzeba spożywać go z umiarem. I nie są to ciastka 😉
Po drugie, co to właściwie znaczy „z tej samej kategorii”? Okej, rozumiem, że nie porównujemy ciastek do sera, ale czy można porównać mięso do ryb? Mleko roślinne do mleka krowiego? Czipsy do ciastek czy jednak tylko jedne ciastka do innych ciastek? Tofu wędzone do naturalnego, czy do innych produktów wędzonych? Czy mrożoną pizzę porównujemy tylko do innej mrożonej pizzy, czy może do mrożonej lazanii czy dania gotowego typu spaghetti carbonara albo chilli sin carne, a może tylko chilli con carne jednej firmy do chilli con carne drugiej firmy? Nie było to dla mnie jasne i przegrzebałam pół internetu, żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Najlepsze, co znalazłam, to opis na blogu Nutri-Score [6], gdzie autorzy tłumaczą, że chodzi o kategorie w dość wąskim znaczeniu – przykłady jakie podają, to płatki śniadaniowe (musli vs. płatki czekoladowe), ciastka (ciastka z suszonymi owocami czy czekoladowe), lazania (mięsna vs. z łososiem vs. warzywna), różne dania makaronowe, różne pizze (margherita vs. ta z szynką i salami) – lub o porównywalne produkty różnych producentów. Fakt, że musiałam tej informacji szukać tak długo, trochę zniechęca mnie do tej skali – który normalny konsument ma na to czas? Poza tym, nadal nie wiem, do czego „poprawnie” porównać tofu wędzone 😉
Innym argumentem podnoszonym przeciwko Nutri-Score jest fakt, że nawet jeśli będziemy wybierać tylko produkty oznaczone jako „A” czy „B”, nie gwarantuje to zapewnienia sobie zbilansowanej diety. Taką opinię można znaleźć na przykład w raporcie z ogólnopolskiego badania przekrojowego Wydziału Nauk o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego [3]. Podają oni, że w opinii badanych algorytm nie wykazuje prozdrowotności niektórych produktów, uznawanych przez środowiska naukowe za zdrowe dla człowieka, co oznacza, że system może nie spełniać aktualnych zaleceń żywieniowych. W konsekwencji tylko niewielki odsetek specjalistów wyraził zdanie, że system Nutri-Score należy wdrożyć w Polsce w aktualnej wersji [3].
Należy przy tym zaznaczyć, że opinia pochodzi z lipca 2022, a od tego czasu było kilka modyfikacji algorytmu (o najnowszej za chwilę). Co się tyczy samego argumentu, że system skonstruowany jest tak, że mimo wybierania tylko produktów z kategorii A, nie możemy być pewni, że zapewnimy sobie zbilansowaną diete – nie da się temu zaprzeczyć, jednakże opracowanie takiego algorytmu jest w zasadzie niemożliwe, jeśli system nie ma być piętrowo skomplikowany. Żeby osiągnąć ten cel, w mojej opinii konieczna jest chociaż podstawowa świadomość żywieniowa u konsumenta.
Dziwna jest dla mnie też różnica rozgraniczająca kategorie A i B: w przypadku głównego algorytmu, kategorię A można otrzymać od minimalnej ilości punktów (czyli minus kilkanaście) do 0, a B – od 1 do 2 punktów (C – od 3 do 10, zob. tabelka poniżej). Oznacza to, że coś co ma -15 punktów i coś co ma 0 jest zrównywane, mimo że temu drugiemu produktowi byłoby bliżej do kategorii B. Podejrzewam, że coś takiego ma miejsce w przypadku tych „dziwnych” oznaczeń jak Nesquik vs. płatki owsiane albo napoje roślinne słodzone vs. niesłodzone. Oczywiście, zawsze gdzieś trzeba ustawić punkt odcięcia, ale ta duża różnica między A i B jest dla mnie dziwna i nie udało mi się znaleźć wyjaśnienia, dlaczego przebiega akurat tam.
Wynik w punktach | Kategoria | Nutri-Score | ||
---|---|---|---|---|
Kategoria główna | Tłuszcze zwierzęce, roślinne, orzechy i nasiona |
Napoje | ||
minimum do 0 | minimum do -6 | woda | A | ![]() |
1 do 2 | -5 do 2 | minimum do 2 | B | ![]() |
3 do 10 | 3 do 10 | 3 do 6 | C | ![]() |
11 do 18 | 11 do 18 | 7 do 9 | D | ![]() |
19 do maksimum | 19 do maksimum | 10 do maksimum | E | ![]() |
W grudniu 2023 roku zaktualizowano algorytm na kilka istotnych sposobów. Celem przyświecającym Agencji była zmiana obliczania wyniku w taki sposób, żeby różne produkty uznawane za zdrowe mogły mieć lepszy wynik (ryby – zwłaszcza tłuste, tłuszcze roślinne z mniejszą ilością kwasów tłuszczowych nasyconych, sery z mniejszą ilością soli, niesłodzony nabiał i płatki śniadaniowe, chleb pełnoziarnisty i niskosodowy). I odwrotnie, produkty uznawane za niezdrowe – gorszy wynik (słodycze, czerwone mięso i jego przetwory, wysokosodowe przyprawy, dania gotowe, słodzony nabiał i płatki śniadaniowe, chleb z wysokooczyszczonego ziarna i wysokosodowy).
Przykładowo, dla produktów słodkich przydzielanie punktów jest teraz surowsze i w konsekwencji np. kilka marek płatków śniadaniowych (czyli tematu podnoszonego chyba w każdym krytycznym artykule nt. Nutri-Score) spadnie do niższej kategorii. Spójrzcie:
Inną zmianą jest to, że żaden napój poza wodą nie będzie mógł mieć kategorii A. Chociaż to nieprecyzjne wyrażenie: technicznie rzecz biorąc, ta zasada istniała już w oryginalnym algorytmie z 2017. Ale jak to, zapytacie, przecież wyżej wstawiłam zdjęcia napojów roślinnych z kategorią A??? Wygrzebanie odpowiedzi na to pytanie zajęło mi przynajmniej kilka godzin i kilkanaście maili do producentów (z których jak dotąd nic się nie dowiedziałam), ale chyba znalazłam wyjaśnienie 🙂
Mianowicie, jak czytamy w FAQ z 2023 [2], w oryginalnym algorytmie „mleka” roślinne (oraz pitny jogurt, mleczne napoje smakowe, zupy czy gazpacho) nie były uznawane za napoje w rozumieniu kategorii do wyboru algorytmu. To zmienia się wraz z nowymi wytycznymi (za wyjątkiem zup i gazpacho, które zostają w kategorii głównej) i przez to uzyskanie przez nie najwyższej kategorii nie będzie możliwe. Przy czym produkty wyprodukowane do 31 grudnia 2023 mogą wejść na rynek ze starym oznakowaniem, a producenci mają czas na wymianę kategorii wszystkich produktów ze zaktualizowaną kategorią do końca 2025 r.
Autorzy celowali też w poprawę rozróżnienia między mięsem czerwonym (którego spożycie powinno się ograniczać) a drobiem. Wprowadzono nawet osobną podkategorię dla mięsa czerwonego, dzięki której trudniej jest mu przydzielić lepszą ocenę (np. mniejsza maksymalna liczba punktów przyznawanych za białko, którego akurat mięso ma dużo).
Orzechy zostały przerzucone z kategorii ogólnej do „tłuszczowej”, co ma poskutkować mniejszym „karaniem” ich za sam fakt, że są kaloryczne, bo jednak są uznawane za bardzo zdrowe. W tej kategorii prym będzie wiodła nie gęstość energetyczna sama w sobie, a zawartość tłuszczów nasyconych.
Są. Nie będę się tu na nich skupiać, bo nie o nich jest ten tekst, a i tak już jest wystarczająco długi 😉 Ale jeśli chciał(a)byś się dowiedzieć więcej na temat któregoś z nich, to poniżej znajdziesz kilka przykładów:
Systemów oczywiście jest więcej, to tylko kilka przykładów. Jednak Nutri-Score zdecydowanie dominuje ilością dostępnych informacji i artykułów na jego temat.
Mamy całkiem niezłe dowody na to, że tak. Różne badania, w tym metaanalizy, potwierdzają, że (zwłaszcza kolorowe) oznaczenia na opakowaniach ułatwiają konsumentom dokonywania lepszych wyborów żywieniowych [np. 9-12]. Nie jest jednak tak, że musi to być akurat Nutri-Score – i do niego naukowcy mają czasami różne „ale” [zob. np. 13].
Nutri-Score nie jest bez wad. Jego ignorowanie kwasów omega-3, witamin i minerałów zaburza ocenę zdrowotności produktu co najmniej w pewnym stopniu. Nieintuicyjność obsługi (porównanie produktów w jednej kategorii, a nie między sobą) zdecydowanie może doprowadzić do niepoprawnej interpretacji/oceny produktu przez mniej świadomego konsumenta. W oderwaniu od problemu porównywania, niektóre produkty są po prostu dyskryminowane przez same założenia systemu.
A przynajmniej były – bo z drugiej strony, zdecydowanie na plus są ciągłe aktualizacje algorytmu. Podczas robienia researchu do tego tekstu przeczytałam kilka artykułów z ostatnich lat i część problemów, które są tam podnoszone – zniknęły. Producenci jeszcze w większości nie wprowadzili nowych oznakowań po aktualizacji z grudnia 2023, ale jestem przekonana, że za kilka miesięcy wiele produktów będzie lepiej odwzorowywać rzeczywistość niż obecnie.
Nie mam kompetencji, by oceniać, czy wprowadzenie Nutri-Score jako obowiązkowego systemu na poziomie Polski czy UE to sensowny pomysł, ale na pewno jest sensowniejszy niż byłby kilka lat temu. Być może po poprawieniu kilku pozostałych niedociągnięć, mógłby rzeczywiście przyczynić się w istotny sposób do zdrowia publicznego. Jednak, na pewno taka regulacja musiałaby iść w parze z edukacją żywieniową i uświadamianiem ograniczeń tego systemu oznakowania.
PCOS to jedno z najczęstszych zaburzeń hormonalnych u kobiet, które może współwystępować z insulinoopornością, problemami z płodnością, trądzikiem czy trudnościami z utrzymaniem prawidłowej masy ciała. Wpływ diety na przebieg PCOS…
W dzisiejszych czasach cukier stał się jednym z największych wrogów naszej diety. W mediach społecznościowych czy w rozmowach ze znajomymi często słyszymy: cukier uzależnia jak kokaina, cukier zabija. Wytykamy go…
“Nie stresuj się tak” – ale by było pięknie, jakby ten tekst kiedykolwiek zadziałał na kogoś, kto jest w swoim szczytowym momencie stresu. Proces odzyskiwania wewnętrznej równowagi jest bardzo złożony…
Zaburzenia z napadami objadania się (BED) to jedno z najczęściej występujących zaburzeń odżywiania, które charakteryzuje się utratą kontroli nad jedzeniem i towarzyszącym temu poczuciem winy. Choć sporadyczne przejedzenie zdarza się…