Opowiem Wam dowcip: „Wychowanie fizyczne”. Koniec żartu.
Bo jak nazywać wychowaniem coś, co wymaga od dzieci rezultatów, a nie wspiera w dążeniu do nich? Ocenia wyłącznie na podstawie wyników a nie zaangażowania i progresu? Zniechęca do sportu, zamiast pokazywać różne twarze aktywności fizycznej?
Miałam kilku świetnych nauczycieli wuefu, ale co z tego, skoro musieli wtłoczyć grupę na bardzo zróżnicowanym poziomie w szablon systemu oceniania. Mnóstwo dyscyplin i umiejętności, mało czasu na kształcenie, a oceny trzeba wystawić.
Byłam beznadziejna z wuefu – lubiłam jedynie biegać, ale już każda gra zespołowa była dla mnie grą w zbijaka (leci do mnie piłka=robię unik), gimnastyka przypominała mi o tym, że jestem najsztywniejszym człowiekiem na sali, a rzut piłeczką palantową sprawiał, że czułam się adekwatnie do nazwy piłeczki, gdy kolejny raz rzuciłam nią sobie pod nogi, zamiast w dal.
Sport polubiłam dopiero jako dorosła kobieta, gdy wreszcie mogłam wybrać dla siebie takie formy aktywności, które sprawiają mi przyjemność – i w których progres jest ważniejszy niż perfekcja.
– Dzisiaj kultura fizyczna i ruch jest na wagę złota. Plaga zwolnień z wf, tylko po to, by dziecko się nie spociło, lub by nie miało gorszej oceny, to jest rzecz, z którą musimy walczyć
Minister Edukacji Narodowej, Przemysław Czarnyk
Skoro lęk przed złą oceną jest powodem do unikania aktywności fizycznej, to może Panie Ministrze dałoby się uniknąć oceniania uczniów na wuefie?
W-f powinien być po prostu FAJNĄ okazją do ZABAWY w ruchu.
Nie kolejnym przedmiotem do oceniania umiejętności, do których nawet nikt Cię nie przygotowuje! Ot, dzisiaj robimy zaliczenie z gibkości i o to proszę stanąć przed całą klasą skłonić się w akcie rozczarowania, że znowu – choć próbujesz dać z siebie wszystko! – „nic Ci nie wychodzi”.
To między innymi oceny za umiejętności sportowe zniechęcają dzieciaki do ruchu! Dobra uczennica, która kiepsko radzi sobie z w-fu nie chce zaniżyć sobie średniej jedyną trójką, więc wybiera zwolnienie.
Czy to dobre usprawiedliwienie? Nie wiem. Ale ocenianie za PREDYSPOZYCJE zamiast zaangażowania w przygotowanie i rozwój umiejętności, na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem.
Mam nadzieję, że wsparcie specjalistów z Akademii Wychowania Fizycznego (o której minister również wspomina w tym samym wywiadzie) dojdzie do skutku, a w-f stanie się przedmiotem, który żal byłoby opuścić.
Chłopcy są otyli ponad 2,5x częściej niż dziewczęta. Nadwagę ma ponad 1,5x więcej chłopców, niż dziewcząt.
Tymczasem według Ministra Edukacji Narodowej:
„Krzywa otyłości wzrasta (…) szczególnie wśród dziewcząt”
Fragment wypowiedzi z: https://www.tvp.info/52108556/nauka-zdalna-stacjonarna-powrot-do-szkol-nowe-zasady-ministerstwa-nauki-przemyslaw-czarnek-w-tvp-info-kiedy-wroca-kolejne-klasy
Owszem, wzrasta. Jednak wcale nie – „szczególnie wśród dziewcząt”. Natomiast takie wypowiedzi mogą być kolejnym bodźcem do zastanawiania się przez polskie nastolatki „Co jest ze mną nie tak?”.
Z raportu UNICEF opublikowanego w 2020 roku wynika, że Co ciekawe, zajęliśmy pierwsze miejsce na liście krajów, w których dzieci czują się zbyt grube – choć wcale nie charakteryzują się statystycznie najwyższym BMI.
Co drugi nastolatek w Polsce nie akceptuje swojego ciała. Zdecydowanie częściej dotyczy to dziewcząt niż chłopców. (…) Średnio w pozostałych krajach dwoje na pięcioro nastolatków uważa się za zbyt grubych lub zbyt chudych.
Źródło: https://unicef.pl/co-robimy/aktualnosci/dla-mediow/unicef-polska-dopiero-na-31.-miejscu-w-rankingu-jakosci-zycia-dzieci-w-krajach-bogatych
Korzystając z okazji chciałabym też zwrócić uwagę na – błędne – stawianie znaku równości między nadwagą i otyłością. Stosowanie tych określeń zamiennie mija się z faktami, bowiem te określenia są zależne od BMI – i o ile nie jest to najlepszy wskaźnik do oceny masy ciała jednostki, o tyle nie dysponujemy lepszym na potrzeby oceny dużych grup osób. Termin nadwaga opisuje osoby z współczynnikiem masy ciała (BMI) na poziomie 25-29,99 a otyłość zaczyna się od poziomu BMI>30.
Wśród polskiej młodzieży nadwaga występuje częściej niż otyłość (większy stopień nadmiernej masy ciała).
W odpowiedzi na wypowiedź ministra pojawiło się mnóstwo memów i komentarzy, wytykających mu otyłość. Został wyśmiany niezliczoną ilość razy ze względu na domniemane BMI, co jest w tej (jak i każdej innej sytuacji) przejawem fatfobii.
Ktoś tworzy mema z intencją wyśmiania Czarnka, a przecież może zobaczyć go ta sama otyła nastolatka, o którą martwił się dziś ten sam kawałek Internetu! Nie dość, że „Minister wysyła ją na dodatkowy SKS”, to na dobitkę dostaje jeszcze zalew prześmiewczych memów ze względu na czyjś rozmiar.
Otyłość jest wypadkową wielu różnych czynników, a czynnik psychologiczny miewa tu kluczowe znaczenie. Ostracyzm wobec osób z otyłością, stygmatyzacja ze względu na masę ciała może NAKRĘCAĆ spiralę wyborów prowadzących do otyłości, zamiast motywować do jej przeciwdziałania.
Każde ciało zasługuje na szacunek – bez względu na to, ile waży.