Blog

powrót
Wróć
27.06.2017

4 powody, dla których powinnaś przestać się ważyć OD ZARAZ

Dietetyka
--

Cholera, jak to jest! Bodźcem do rozpoczęcia odchudzania dla niemalże nikogo nie jest chęć ważenia określonej liczby kilogramów, ale dla niemalże każdego jest to główny cel po rozpoczęciu odchudzania?! Na którym etapie pojawia się myśl „chcę ważyć poniżej 70 kilogramów i ani grama więcej”? Kiedy przestajemy myśleć o tym, że chcemy po prostu lepiej wyglądać, lepiej czuć się w swoim ciele, zrobić coś dobrego dla siebie i zdrowia? Dlaczego pozwalamy na to, by jakaś kombinacja cyferek psuła nam humor i zniechęcała do dalszych ćwiczeń, zdrowego jedzenia oraz wszystkich działań, które dają znacznie więcej korzyści, niż po prostu płaski brzuch?

Nie wiem. Ale wiem, że ten problem dotyczy bardzo wielu odchudzających się dziewczyn. Jeśli jesteś jedną z nich, koniecznie czytaj dalej. Jeśli nie, ciesz się – prawdopodobnie nawet nie wiesz, ilu frustracji, złości i chwil zwątpienia sobie oszczędzasz.

Dlaczego nie warto się ważyć*?

1. Waga nie mówi nic o Twoim stylu życia

Możesz ważyć 60 kilogramów i mieć problem z wejściem na Morskie Oko, bo ostatnią aktywnością fizyczną było chodzenie po sklepach przed weselem przyjaciółki, a możesz ważyć 90 kilogramów i wdrapać się na szczyt z lekkością kozicy górskiej. Waga nie odzwierciedla Twojej kondycji, nie mówi też wiele o tym, jak się odżywiasz. Można prowadzić niezdrowy styl życia, ale mieć sprzyjającą gospodarkę hormonalną, dobre geny, JESZCZE szybki metabolizm i mało ważyć, ale mieć figurę skinny fat i podwyższone ryzyko zachorowania na choroby cywilizacyjne przez siedzący tryb życia.

2. To ile ważysz, nie odzwierciedla tego, jak wyglądasz

Te wszystkie dziewczyny, które uważasz za posiadaczki ciał idealnych, prawdopodobnie podobają Ci się nie dlatego, że są odtłuszczone do granic możliwości, a dlatego, że mają subtelnie zarysowane mięśnie i napiętą skórę. Wiesz, że mogą ważyć więcej od Ciebie? Że w trakcie treningu siłowego (nie rzadko z okresami na dodatnim bilansie kalorycznym i diecie około 3500-4000 kcal) mięśnie się rozwijają i zwiększają objętość? Gdyby ulepić człowieczka z samego tłuszczu i drugiego człowieka z samych mięśni, a każdy z nich ważyłby 100 kilogramów, to ten pierwszy wydawałby się grubszy. Co prawda w realnym świecie składamy się jeszcze z innych komponentów, ale osoba bardziej otłuszczona może ważyć MNIEJ od tej, która jest umięśniona i wygląda na szczuplejszą. Procentowy rozkład tkanki mięśniowej i tłuszczowej tych osób się różni, mięśnie „zajmują trochę mniej miejsca”, więc sylwetka jest bardziej zbita i wygląda na lżejszą, choć w istocie jest zupełnie odwrotnie.

3. Radość ze zrzuconych kilogramów może być radością z niczego

Ważysz się, bo najmniejszy spadek masy ciała motywuje Cię do dalszego odchudzania? Wybacz, ale zamierzam pozbawić Cię motywatora. To, że z dnia na dzień zobaczysz na wadze kilogram mniej, może co najwyżej świadczyć o tym, że zrobiłaś większą kupę, a nie spaliłaś kilogram tkanki tłuszczowej przez noc. (Sorry dziewczyny za zerwanie zmowy milczenia na temat kobiecej defekacji). Masa ciała może wahać się w ciągu doby, a co dopiero z dnia na dzień! Tak samo, jak nie warto się przejmować „przytyciem kilograma” z dnia na dzień, tak samo nie warto się cieszyć ze „schudnięcia kilograma” z dnia na dzień. Bo waga wróci do normy, a Ty znów się załamiesz, że zaprzepaściłaś swoje rewelacyjne efekty. Waga to kiepski sposób mierzenia postępów w odchudzaniu.

4. Gdy osiągniesz wymarzoną wagę z nieba nie posypie się konfetti

Od miesięcy waga uparcie wskazuje 70 kilogramów i 100 gramów. No nie! Czy kiedykolwiek uda Ci się zrealizować Twój cel?! Co robisz nie tak?! Musisz się starać BARDZIEJ, MOCNIEJ, SZYBCIEJ, LEPIEJ! Znaleźć doskonalszą strategię, zaprzepaścić dotychczas zbudowane nawyki, wywrócić wszystko do góry nogami i zawalczyć o realizacji celu. O matko udało się. Jest 69,9 kilogramów. Jest szóstka z przodu! Łał! Ale dlaczego Bill Gates jeszcze nie zadzwonił i nie zaprosił Cię na negocjacje do Doliny Krzemowej? Ale dlaczego mąż Cię nie skomplementował (czy raczej JAK ŚMIAŁ, DUPEK JEDEN!)? Ale dlaczego dżinsy nie leżą lepiej niż wczoraj? Dlaczego nie zmieniło się nic? Bo nie istnieje coś takiego jak waga idealna, a już na pewno nie istnieje waga, która sprawi, że staniesz się lepsza, bardziej wartościowa a cały wszechświat zacznie Ci sprzyjać.

Jak się ważyć, jeśli nadal chcesz to robić?

Przeczytaj artykuł: Jak często się ważyć i jak to robić? oraz Prawdy i mity o BMI

  • waż się maksymalnie raz w tygodniu,
  • waż się o tej samej porze dnia, na czczo,
  • porównuj wyniki w 4-tygodniowych odstępach ze względu na wahania wagi w zależności od dnia cyklu,
  • jeśli ważysz się co tydzień, zanim rzucisz się na czekoladę w imię zastoju wagi, poczekaj aż upłyną kolejne 3 tygodnie i dopiero wtedy porównaj wyniki – być może jesteś szczególnie wrażliwa na wahania poziomu hormonów wydzielanych w zależności od etapu cyklu menstruacyjnego (wysoce prawdopodobne u kobiet niestosujących antykoncepcji hormonalnej).

Najważniejsza rada: traktuj wagę jako narzędzie, a nie wyrocznię, Twoje być czy nie być i jedyny słuszny wyznacznik postępów. Ważenie się nie jest złe, ale zła jest frustracja wywoływana ważeniem. Obserwowanie masy ciała sprawdza się m.in. przy dużej nadwadze lub otyłości czy wówczas gdy podejrzewasz swój organizm o wzmożone zatrzymywanie wody. Jeśli chcesz skutecznie monitorować postępy odchudzania, korzystaj z kilku metod jednocześnie: ważenie się, mierzenie obwodów, robienie zdjęć (w tym samym oświetleniu, ustawieniu i bieliźnie) i wyznaczenie testowej pary nienoszonych (nienarażonych na rozciąganie/kurczenie) dżinsów czy sukienki, które najlepiej oddadzą efekty Twojej pracy.

Dotyczą Cię te punkty? Wyrzuć wagę precz!

Ważenie bywa stresujące
  • ważenie się jest dla Ciebie stresujące,
  • „brak postępów” (rozumianych jako spadek masy ciała) demotywuje Cię do dalszych starań,
  • obsesyjnie myślisz o uzyskaniu konkretnej masy ciała,
  • nie cieszysz się tym, co już osiągnęłaś, bo nie ważysz określonej liczby kilogramów,
  • gdy zauważasz spadek masy ciała odpuszczasz treningi i zdrowe jedzenie „w nagrodę”, a gdy zauważasz wzrost jesz karny twarożek z rzodkiewką i wskakujesz na godzinę na orbitrek.

Niezależnie jaki jest wynik pomiarów, nie ma ani z czego się cieszyć, ani czym przejmować. Kilogram mniej z dnia na dzień nie jest efektem rewolucyjnej metody spalania tłuszczu. A kilogram więcej nie znaczy, że nie widać żadnych efektów Twoich starań.

Naprawdę chcesz pozwolić, żeby kilka cyferek zabierało Ci radość z treningów, testowania nowych smaków i z efektów widocznych na Twoim ciele gołym okiem?!

Ja nie chcę. Dziś ważę 69 kilogramów. Kilka lat temu ważąc 69 kilogramów miałam 9 centymetrów więcej w talii i nosiłam ciuchy o 1-2 rozmiary większe niż dziś.

Jeśli ważenie źle na Ciebie działa, spróbuj przez 4 tygodnie rozliczać się za działania, a nie za ich efekty. Na te pierwsze masz wpływ, na drugie niekoniecznie. Skoncentruj się na regularnych treningach, zdrowej diecie, czerp z tego wszystkiego satysfakcję i daj się zaskoczyć zmianom, jakie zaczną zachodzić w Twoim ciele. Oszczędzisz sobie stresu i frustracji, uspokoisz kortyzol a odchudzanie stanie się nie tylko przyjemniejsze, ale też skuteczniejsze.

Chcesz wreszcie schudnąć? Wkładaj tyle energii w działanie na rzecz zmiany, co wkładasz w marudzenie, narzekanie, poprawianie nastroju popsutego nieistniejącym problemem stworzonym przez Twoją wagę łazienkową czy szukanie coraz to lepszych sposobów i metod odchudzania. Przestań gadać, zacznij działać! I niech działanie stanie się głównym miernikiem Twoich postępów. Nie martw się, efekty sylwetkowe szybko je dogonią!

Co zamiast ważenia się, aby zmierzyć swoje postępy?

Ważenie się może być jednym ze sposobów mierzenia postępów w odchudzaniu, ale nie jest to jedyne narzędzie, którego można użyć. Możesz rozważyć inne sposoby mierzenia postępów w odchudzaniu, oto kilka z nich:

  1. Pomiar obwodów ciała: Możesz mierzyć obwody swojego brzucha, bioder, ud i ramion, aby zobaczyć, czy zmniejszyły się w trakcie odchudzania.
  2. Analiza składu ciała: Możesz skorzystać z analizy składu ciała, aby dowiedzieć się, ile procent Twojego ciała stanowi tłuszcz, a ile mięśnie.
  3. Zdjęcia „przed i po”: Robienie zdjęć przed rozpoczęciem odchudzania i po jego zakończeniu jest świetnym sposobem by zauważyć postępy.
  4. Mierzenie siły i wytrzymałości: Możesz mierzyć swoją siłę i wytrzymałość poprzez różne ćwiczenia fizyczne, takie jak podnoszenie ciężarów lub bieganie.
  5. Utrzymywanie dziennika odchudzania: Możesz utrzymywać dziennik odchudzania, np. w aplikacji (MyFitnessPal, Garmin Connect, Polar Flow itd.), w którym będziesz zapisywać swoje posiłki, aktywność fizyczną i inne dane, aby jeszcze skuteczniej monitorować swoje postępy.

Potrzebujesz wsparcia? Dołącz do Korepetycji z odchudzania – kursu skutecznego odchudzania, który po zakupie możesz zrealizować w dowolnym momencie (dostęp do lekcji dostajesz na zawsze).

Wypróbuj KzO przed zakupem!

Zapisz się do newslettera by otrzymać darmowe fragmenty kursu KzO

  • Korepetycje z odchudzania to mój najlepszy, najbardziej kompleksowy produkt dla osób chcących schudnąć. 
  • przez 3 dni będziesz otrzymywać fragmenty lekcji i będziesz na bieżąco z nowościami i promocjami na produkty ułatwiające trochę zdrow(sz)e życie
  • Wideo, podcast albo rozdział książki – możesz uczyć się tak, jak lubisz. Jeśli uznasz, że to kurs dla Ciebie, będziesz mogła kupić pełną wersję z dużą zniżką.
  • Wstrzymaj się z ewentualnym zakupem do trzeciego maila! 😉
  • Zero spamu!

Do zobaczenia!

Autor wpisu

Monika Ciesielska

Dietetyczka, psychodietetyczka, promotorka "Pozytywnego odchudzania", autorka bestsellerów: książki "Bez liczenia i ważenia" oraz Diet z marketów.