Nie będzie tu pieprzenia o silnej woli, motywacji, samozaparciu, koncentracji na celu i innych takich. Tym razem nie będę próbowała wywołać w Was poczucia winy, a podrzucę konkretne narzędzie, które pozwoli Wam ograniczyć jedzenie tego, co na diecie niepożądane, a jeśli będziecie chcieli to możecie dzięki temu nawet przestać jeść słodycze i fast foody.
Zupełnie niechcący sprawiłam, że spora część z Was (mam na myśli mailujące osoby, bo tylko o takich wiem) postrzega mnie jako człowieka o żelaznej silnej woli, skoncentrowanej na celu, nietolerującego żadnych kompromisów. Pewnie w dużej mierze stało się tak dlatego, że sama chciałabym być kimś takim, jednak mimo to na blogu nigdy nie udawałam. Kiedy w nocy naszła mnie ochota na Bic Maca po prostu Wam o tym napisałam (no dobra, było kilka takich wypadów, które przemilczałam), nie ukrywałam swojej miłości do słodyczy (stworzyłam nawet listę takich, za które dałabym się pokroić!), a chyba każdy czytelnik bloga wie, jak kocham pizzę. Od początku założenia bloga (wiecie, że piszę do Was już 15 miesięcy?) zakładałam sobie, że będę totalnie autentyczna. Żadnego naciągania faktów, naginania rzeczywistości. A przecież Łukasz (grafik komputerowy) mógłby z powodzeniem zapewnić mi takie efekty, że szczęka by opadła. Tylko co z tego, skoro później nie mogłabym spojrzeć w oczy tym, którzy mnie znają i czytają bloga, a co gorsza nie mogłabym patrzeć na siebie samą – nie dość, że pączek to jeszcze kłamczucha! Tego byłoby za wiele.
Kochani, ja NIE WOLĘ koktajlu zamiast paczki piegusków tak, jak NIE WOLĘ kurczaka z warzywami zamiast pizzy. Nie wolę. Ale świadomie dokonuję takich wyborów, żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Bo mało co wkurwia mnie bardziej niż niespełnianie obietnic danych samej sobie. A jednak nie muszę się denerwować kiedy sięgnę po tę pizzę, pancakes czy pieguski. Dlaczego?
Zrób sobie listę. W kalendarzu. Pamiętniczku. Notatniku. Na swoim blogu. Napisz w Wordzie i przyklej na lodówce, jeśli jesteś wyjątkowo opornym przypadkiem.
Chodzi o listę rzeczy, których powinieneś unikać będąc na redukcji, a jednocześnie listę rzeczy, które na niej zjesz ;). Tworzymy listę produktów wyskokowych na najbliższy miesiąc. Takich, które nijak mają się do założeń zdrowej, zbilansowanej diety, ale takich, na które będziemy mieć ochotę, zjedzenie ich poprawi nam humor (a nawet jeśli nie to niezjedzenie ich na pewno by humor popsuło!), a może nawet uda nam się załapać na super efekty jakie może dać cheat meal na diecie. Jeśli nie mówimy o patologicznej otyłości, stanach chorobowych, czy okresie przygotowań do zawodów a po prostu o „kilku kilogramach do zrzucenia” to na pewno żadna krzywda się nie stanie :). Jak taka przykładowa lista wygląda u mnie?
Staram się przygotować jak najbardziej precyzyjną listę 6 produktów/dań, którymi będę zajadać się na przestrzeni miesiąca. Każdą zjedzoną rzecz – wykreślam! Szansa na zjedzenie jej w tym okresie przepada bezpowrotnie :). Tylko ode mnie zależy czy zjem je wszystkie w pierwszym tygodniu, w ostatnim czy regularnie co 5 dni. Zasada jest prosta:
Na mnie ten sposób działa rewelacyjnie, ponoć na część z Was też (polecałam tę metodę wielu czytelnikom pytającym mnie jak skutecznie przestać jeść słodycze ;). Zdecydowałam się na 6 takich produktów, bo (zakładając utopijny stan, w którym się do tego stosuję) oznacza to przyjemność co 5 dni :), więc nie ma tragedii! Tym sposobem można zejść do jeszcze mniejszej ilości lub wręcz w drugą stronę – jeśli teraz jesz słodycze codziennie, to zrób listę 15 produktów (mogą się powtarzać) – w ten sposób zjesz ich połowę mniej niż dotychczas!
Jestem przekonana, że czytają mnie sami super ludzie (przez ten rok z haczykiem nie dorobiłam się nawet hejtera!). Super ludzie nie lubią robić z siebie idiotów, więc dotrzymują obietnic. Jestem pewna, że teraz dotrzymacie tych złożonych sobie! A z ciekawości… Co znajdzie się na Waszej liście i kto w ogóle zamierza skorzystać?:)
Małe, sensowne kroki robią wielką różnicę – to banał skuteczny jak mało co! Podam Wam przykład z jednej z konsultacji. Pan 50+, glukoza na czczo 110-115. Po miesiącu jazdy na…
Nadciśnienie tętnicze to najczęściej występujące schorzenie układu sercowo-naczyniowego. Według danych WHO choruje na nią 1,28 miliarda osób w wieku 30-79 lat na całym świecie (34% mężczyzn i 32% kobiet) [1]….
Mindful eating, a inaczej uważne jedzenie – to pojęcie jest często używane podczas promowania zdrowego stylu życia oraz kontrolowania masy ciała. Co ono właściwie oznacza? Nic dziwnego, że przez ogrom…
10 lat temu zamieszkałam z chłopakiem i synchronicznie trenowaliśmy tycie na kredycie. Popularny sport par przechodzących na swoje. Żeby się zmotywować, założyłam bloga. A przecież odchudzania nie można zacząć inaczej…
Bardzo fajny pomysł :). Na mojej liście byłyby wypieki mojej szwagierki, ale tych nie mogę nazwać po imieniu, bo nigdy nie wiem co tam w niedzielę będzie ;).
Ja na przyszły tydzień mam pozycję „coś, co na pewno zjem w Londynie „, bo też nie mogę przewidzieć na co się skuszę, a przecież na coś na pewno. Zapisuję, żeby chociaż ilość pozycji się zgadzala 🙂
ale te chipsy to cala TV paka czy jak ? 😀
Taka chyba 90 g? Nie pamiętam 🙂 ale na pewno nie ta najnajnajwieksza :D. To są luźne propozycje wszystko zależy od dotychczasowej diety i aktywności fizycznej ;). Ja taką paczkę chipsów a nawet 1,5 spalam 5 razy w tygodniu. ale ograniczam śmieci ze względów zdrowotnych 🙂
ja jak juz chipsy kupie, to staram sie jesc na raty, na 4, 5 razy 🙂
ale super pomysł! wykorzystam na moich opornych w diecie pod względem słodyczowo-ffoodowym pacjentach, jeśli tylko nie rościsz sobie praw autorskich do stosowania tej metody 😀
Pomyślę o jakimś tantiemie :D. Bierz śmiało! Jak już wszyscy będą szczupli to się przebranżowię, trudno!
hihihihi 😀
Spróbuje…na mojej liście na pewno znajdzie się
– szarlotka z bitą śmietaną
– tiramisu domowej roboty
– tabliczka czekolady
– pizza
– frytki…
i btw cieszę się, że trafiłam na twojego bloga. mobilizuje mnie aby wziąć się za siebie 🙂
a przede wszystkim jeść świadomie. pzdr Gosia
Cieszę się, że to piszesz! Komentarze (jakiekolwiek) to jest super feedback, są dla mnie informacją, że ktoś jest po drugiej stronie, a już tak fajne jak ten mega motywują! 🙂
Ja skorzystam na pewno! Od bardzo dawna staram się ograniczać słodycze i słodkie napoje. Z drugimi poradziłam sobie całkiem nieźle, ale ze słodkościami nie jest łatwo. Zdecydowanie jestem od nich mocno uzależniona. Ale spróbuję tej metody. Jeszcze zastanowię się, co na takiej liście powinno się znaleźć. 😉
I pytanie mam. Czy galaretki też powinno się unikać? Bo ostatnio mam często na nią ochotę i staram się raczej wziąć galaretkę z lodówki, niż czekoladę z szafki. 😉
intuicja dobrze Ci podpowiada, galertka to jedna z bezpieczniejszych opcji 🙂
Fajne podejście, nie wpadła bym na to. Chyba muszę sobie taka listę zrobić bo mam klika, a może i więcej słabości. U mnie ostatnio za dużo razy albo wszystko albo nic (ten etap i takk kończy się wszystkim). 🙂
Fajny pomysł ! Ja się musiałam poważnie pochorować, zobaczyć przerażenie w oczach lekarza i być straszona ostatecznością żeby jakoś odpuścić fast-foody i coca-cole. Że też wcześniej nie opublikowałaś tej metody!
A tak btw : Chata Walichnowska to mekka mojego Taty dla którego jest „oczywistym miejscem postoju” na trasie Warszawa – Wrocław:D Mięcho mają pierwsza klasa!
fajne, wchodzę w to 🙂
Trafiłam na ten post w idealnym momencie- właśnie chciałam zacząć jeść mniej słodyczy tylko nie bardzo wiedziałam jak się za to zabrać a twój pomysł bardzo mi się podoba i chętnie z niego skorzystam.
Kurde, no jakis sposob to jest… masakra, ostatnio zastanawiam sie czy abym nie miala jakis zaburzen. Jestem jak odkurzacz… Do obiadu potrafie przekroczyc swoja dzienna dawke kalorii. Albo moze to kolejna wymowka? Jakos co raz mi trudniej :/ Kiedys tez sie obzeralam, ale dalam rade jakos. Uszmhhh pomocy no! Chyba pierdykne jakies wyzwanie 2 miesieczne na blogu i bede sie tam spowiadac. Wiecej wstydu bedzie, wiec moze w koncu sie zawstydze i nie zjem kolejnego ciastka 😛
Mniejsza ze mna- Twoj sposob wydaje sie byc bardo praktyczny i logiczny 🙂
Pozdrawiam!
Czytam Twojego bloga od kilku dni i chłonę wszytskie wpisy! Mam takie pytanie, odżywiam się zdrowo od 2 tygodnii (dopiero:-() Mam sporo do zrzucenia jakieś 20kg.. Na razie się trzymam chociaż jest ciężko, zmieniam nastawienie i myślenie (między innymi dzięki Tobie!). Otóż od niedawna mam chłopaka i zostałam zaproszona na imieniny Jego Mamy. Teoretycznie jestem wtedy w pracy ale mogę się zamienić. Jest problem bo nie chcę tam iść, imieniny=jedzenie, i to tłuste. Nie chce siedzieć i sprawiać złego wrażenia, że mi nie smakuje i nie chcę urazić gospodyni (zwłaszcza, że to będzie pierwsza taka wizyta). Boje się, że jak sobie raz odpuszczę dietę to nie wrócę na „dobre tory” . Odmówić czy przyjść i siedzieć o szklance wody?
Smaczna ta Twoja lista, na mojej pewnie też znalazły by się te mega ostre Lays i pizza, ale puki co zastąpiłam większość słodyczy owocami… w tym miesiącu mandarynki i słodkie i kwaśne…muszę koniecznie zjeść choć jedną po każdym posiłku… poszły już ich kilogramy ale za to już nie pamiętam kiedy kupiłam czekoladę;) i odkryłam cudowne połączenie smaku na deser: grecki jogurt plus miód solo albo do tego owoce, orzeszki albo bakalie;) mniam
Rewelacyjny pomysł! U mnie na liście na pewno znalazłoby się ptasie mleczko, lody z McDonalda i tiramisu 🙂 btw, gdy jakiś czas temu próbowałam ograniczyć słodycze, to właśnie nie jadłam niczego w tygodniu a pozwalałam sobie na coś dobrego w weekendy. I np. duże lody w pucharku mnie dodatkowo mega cieszyły, bo raczej nigdy nie jadłam ich często. Ograniczenie śmieciowych zapychaczy na co dzień i za to taka przyjemność… jak dla mnie, opłaca się 😉
Taki banalny sposób,a w życiu bym na to nie wpadła! Dzięki , że jesteś! może w końcu uwolnię się od tych niezdrowych codziennych nawyków 🙂
Ojeju jeju <3! Jakie tutaj wyznania! :). Zapomniałam dodać w tekście, że metoda ma jeszcze jedną zaletę – u mnie czasami załącza się skąpiradło :D. Tak mi szkoda zużyć czegoś z listy, że mówię sobie AAA WYTRZYMAM! I nie zjadam. I tak robi się koniec miesiąca, mam 3 pozycje do wykorzystania, a decyduję się na jedną czy dwie :).
Świetny pomysł! Od dłuższego czasu usilnie próbuje wyeliminować ze swojej dity czekoladę i jak najbardziej ograniczyć McD i KFC, ale idzie mi to jak po grudzie. Muszę spróbować Twojej metody, może się uda. 😀
Lubię czytać jak tak piszesz Monia, chociaż sama jeszcze nie dojrzałam do kolejnego odchudzania w swoim życiu. 🙂
Wiesz, że to jedno moje mogłoby być tym ostatnim? 🙂
Motywuj, motywuj jestem za 🙂
Zobacz Kasia na jakie komentarze trafiłam <3
Jaki jest Twój ulubiony obiadek i deser na chacie? 😉
Grillowana polędwica wieprzowa danie główne, deser dotychczas sernik, ale ponoć weszło pyszne brownie 🙂
świetny pomysł : ) przestańmy sobie wreszcie odmawiać, pozwólmy na ulubione rzeczy, ale po prostu rzadziej! w końcu nic tak dobrze nie robi jak świadomość, że od czasu do czasu coś nam można!
W końcu ktoś w tym świecie Ann Lewandowskich i Chodakowskich mówi prosto i i konkretnie! Strzał w dziesiątkę Monia , zdecydowanie milej jest zerkac na lodówkę gdzie widnieja niegrzeczne przysmaczki niz patrzec na kolejny jadłospis z kupą ziaren i sałaty albo awokado na chlebie. …. niektóre przepisy mnie rozwalają wybacz musiałam to z siebie wyrzucić 😀 kochana więcej takich narzędzi a świat będzie piękniejszy 😀
Jest jeden skuteczny sposób: Po prostu nie wpierdalaj tyle śmieci!
I nic nie pomoże jak ktoś nie chce zmian. A takim co chcą żadne dodatkowe motywatory nie są potrzebne. O! 🙂
A ja się nie zgodzę, żeby to był skuteczny sposób – są osoby o różnym stopniu UZALEŻNIENIA od słodyczy i tak, jak na alkoholika może nie podziałać po prostu jedno zdanie czy postanowienie tak samo na osobę, która do tej pory wszystkie pozytywne emocje korelowała z jedzeniem słodyczy fast fooda. Takie wzorce kształtują w nas rodzice już od najmłodszych lat – po wizycie u lekarza o jesteś taki dzielny, choć do maka kupimy hepimila, albo w drugą stronę – zmuszając do jedzenia ryby, której dziecko nie lubi, dziecko płacze a rodzic nie ustępuje. To są tak złożone sprawy, mające często dużo głębsze podłoże niż „jem, bo mi smakuje”. Ja uważam, że zerwać ze słodyczami jest strasznie trudno (szczególnie w taki sposób, który nie wpłynie negatywnie na nasze samopoczucie), a ten sposób oprócz tego, że pozwoli ograniczyć jedzenie słodyczy to pozwoli na zbudowanie lepszej relacji z jedzeniem – tym, którzy będą skrupulatnie realizować ideę, bo unikną jedzenia kompulsywnego, a zyskają kontrolę nad tym, co ląduje w ich talerzach. Nawet sama świadomość „mam nad tym kontrolę” robi dobrą robotę dla ducha (bo wbrew pozorom w całym tym odchudzaniu, fitnessie, sporcie i diecie o ducha chodzi w równej mierze, co o ciało). No! 🙂
Extra pomysł! 🙂 Bardzo lubię słodycze i nieraz mnie to gubi… Chyba zrobię sobie taką listę, dzięki której bez wyrzutów sumienia będę mogła zjeść coś słodkiego (ale tylko raz w określonym czasie! :)). Polecam zrobić coś takiego na okres Świąt! 🙂 -Emila
Ciekawy sposób;)
pomysł brzmi ciekawie, ale czy zadziała i u mnie? 😀 zdarza mi się robić ustępstwa, 2 małe oszustwa i cały plan lega w gruzach.
Fajny pomysł, muszę coś takiego wypróbować 😀 chociaż z moim uzależnieniem od coca coli z pewnością będzie ciężko 🙂
Pizza (ale tylko moja domowa), marcepanki z Lidla – tu akurat dobra wiadomość, bywają „sezonowo” i już się kończą 🙂 kolacja u teściowej i drożdżówka mojej mamy 🙂 i parówki na kolację 🙂 i wszelkie zapiekanki serowe na francuskim cieście i ostatnia słabość to objadanie się świeżo upieczonym chlebem z masłem albo nutellą 🙂 ciężko ograniczyć to do 6 🙁
Pozdrawiam serdecznie
Czytam Twojego bloga od kiedy zaczęłam swoją walkę ze swoim ciałem i jedzeniem. Dużo rzeczy stąd przekładam na swoje własne żywienie, a jednak do tych 'Cheatów’ jakoś nie mogę się przekonać. Wiem, że to może poprawiać metabolizm, ale zastanawia mnie fakt, jak taka przyjemność co 5 dni wpływa na utratę wagi, czy to nie przeszkadza. Od kiedy zmieniłam w sierpniu swoje nawyki, nie dopuszczam do siebie możliwości takiego 'oszustwa’, chyba ze strachu.
A, naprawdę piszesz w świetny sposób- dużo przydatnych rzeczy i dzięki Tobie poznałam wiele nowych sposobów na dobre odżywianie 🙂
O mamo! Przypadkowo wpadłam na Twojego bloga. Nie mam pojęcia jak się tu znalazłam ale chyba już nigdy go nie opuszczę. Chłonę Twoje wpisy jeden za drugim (a jako studentka też powinnam się uczyć, shit). Nie spotkałam się z tak świetnym stylem pisania daaaaawno, oj dawno. Tak trzymaj!
Ale motywacja <3!
Świetny artykuł. Aż miło się czyta. :3 Cieszę się, że Nadine dodała post, w którym był odnośnik na Twój blog, bo dzięki temu będę mogła tu zaglądać częściej. :3
A sposób fajny. Zamierzam wypróbować. Może być ciężko, bo zbliżają się święta. o.O
Chyba jestem w stanie przewidzieć, co będzie u Ciebie na pierwszym miejscu… Nick Cię zdradza! 🙂
Kurczę, a już myślałam, że nikt się nie pozna. 😉
To będzie trudne… :/
Podoba mi się ten pomysl, ale jak to wplywa na diete? jesli zakladamy, ze jemy zdrowo, ograniczamy tluszcze, cukry i kalorie, aby mniej dostarczac niz spalac, to taki grzeszek co 5 dni nie ograniczy bardzo efektow? W sumie mozna na liste wciagnac cos zdrowego, ale slodkiego, zamiast batona czekolaowego zdrowe brownie itp… hmm 😉
1) jeśli bardzo zależy Ci na stałym deficycie kalorycznym możesz świadomie ująć ten grzeszek w makro
2) nawet najbardziej ortodoksyjne zawodniczki fitness 😉 mają przewidziany cheat meal w swojej diecie raz w tygodniu)
3) Twój pomysł jest super, a post był skierowany głównie do osób, które mają problem z jedzeniem słodyczy… Ciągle :). A niestety to standard: jednego dnia chipsy, drugiego czekolada, trzeciego piwo, czwartego ciasto i tak dalej i tak dalej. Dla mnie takim cheatem jest np. duża pszenna bagietka z żółtym serem i innymi dodatkami, dla kogoś będzie, dla kogoś będzie to powiększony maczestaw zamiast jak dotąd powiększonego mc zestawu z dodatkowym szejkiem i kanpaką 🙂
Słodycze kocham miłością absolutną od zawsze. U mnie jedynym sposobem, żeby ich nie pochłaniać, jest niekupowanie ich. Na nic były plany, że warto mieć coś w szafce na wypadek niespodziewanych gości, czy choćby chęci zjedzenia czegoś słodkiego. Nie u mnie. Jak tylko wiedziałam, że mam w domu takie zapasy, szafka wręcz wołała do siebie, a otwarte opakowanie musiało zostać opróżnione do końca. A teraz, jeśli nie kupię, nie jem. 🙂
Ja też tak mam :). Po prostu nie kupuję. Podziwiam osoby, których bliscy jedzą słodycze, a one potrafią się powstrzymać! 🙂
Moje dzieci jedzą, ja sporadycznie. Przestałam, choć nie wierzyłam, ze tak można. Czasami ktoś mówił, ze już nie czuje potrzeby jeść słodyczy, a mnie się tak nie zdarzyło. Aż w końcu i ja dostąpiłam cudu i słodycze tylko, jeśli sobie na nie pozwolę. Bo nie jedzenie słodyczy następuje w głowie…..
To może nie pal papierosów i nie pij alkoholu ? 😉 Nie tylko zdrowiu wyszłoby to na dobre, ale też Twojemu zachowaniu.. Pozdrawiam 😉
Czy ja o czymś nie wiem? 🙂 Przecież Marta nigdzie o tym nie napisała 😉
A czy do takiej listy wliczamy też desery fit? czy to oddzielne grzeszki?
Ja nie wliczam, bo są zbilansowane względem mojego dzienneo zapotrzebowania, nie widzę potrzeby wykluczania ich:)
No to super, chyba trzeba będzie wypróbować takiego sposobu, bo niestety ostatnio jem za dużo słodyczy…
Nie wiem czy widziałaś inny post na podobny temat o suplementacji chromem, jeśli nie, to wpisz sobie w wyszukiwarkę na blogu „chrom” i przeczytaj 🙂
Ja bralam i jakos nie widzialam roznicy.Tak samo chcialo mi sie jesc slodycze. A wogole slodycze to moja zmora:( Nie potrafie sie powstrzymac.Uwielbiam czekolade.
W takim razie spróbuj zacząć pracę nad samodyscypliną, bo niestety bez tego nie ma szans na powodzenie. Nie chodzi nawet o trening samodyscypliny w kontekście odchudzania, ale w każdej innej strefie życia. Kiedyś dużo dała mi lektura książki Nie tłumacz się, działaj! Odkryj moc samodyscypliny – Briana Tracy’ego, może u Ciebie też się sprawdzi 🙂
1) Lampka wina
2) Comiesięczny wypad z przyjaciółkami w celu poznania nowej restauracji we Wrocławiu
3) Spaghetti
4) Pizza
5) Śmietankowe lody Roma ( Wrocław ) – Polecam! 🙂
6) Pizza
O piątce nie słyszałam, to chyba sygnał, że czas Was odwiedzić!
U mnie ta lista wyglądałaby tak:
1. Lody
2. Lody
3. Lody
4. Lody
5. Pizza 😀
Jeśli chodzi o chipsy to ich po prostu nie kupuję, coli nie pijam (a jesli już to raz na pół roku), czekoladę lubię tylko w postaci Nutelli, której też nie kupuję i nawet nie korci mnie, żeby wrzucić ją do koszyka. Moim największym problemem są lody, które absolutnie uwielbiam. Niestety w ich przypadku nie jestem w stanie się powstrzymać. Staram się ogrniczać je jak mogę, ale jest to ciężka walka. Pocieszam się, że zimą nie jem ich wcale, a latem robię tylko zapasy na zaś 🙂
Przy takiej dostępności owoców jaką aktualnie mamy, warto robić sorbety samemu :). Blendujemy ulubione owoce, wkładamy do zamrażarki, wyciągami po około godzinie, znów blendujemy, przekładamy do mniejszych pudełek/pojemników/opakowań (takich, z których będzie można później odseprarować porcje) i gotowe 🙂
Wow, wygląda mi to na całkiem niezły sposób! I taki, który w końcu może okazać się skuteczny. Słodycze to moja największa zmora, jestem w stanie ćwiczyć 5 dni w tygodniu ale nie jestem w stanie się powstrzymać od słodyczy na dłużej niż kilka dni… jutro robię listę! 🙂 dzięki!
Po prostu genialne! Niby takie proste, ale sama na pewno bym na to nie wpadła 😉
1)Worek pistacij (250g
2)Pizza
3)Wyjscie do restauracij lub sushi
4)Sushi
5)Cala tabliczka czekolady
6)Butelka slodkiego wina
7)Worek pstacij
Ta lista jest pisana tak na szybko wiec napewno jeszcze ja przemysle.
Sushi chyba nie jest niezdrowe ani kaloryczne?
Dobry patent! Ja dotychczas stosowałam listę nie potraw, ale dni – u mnie cheat meal zawsze wypadał w piątek lub sobotę, ale taka lista to ciekawa alternatywa 🙂 I
Przypadkiem od Kasi z WorQshop wpadłam na ten wpis. Czytałam go kiedyś ale zapomniałam a teraz czytam i – to chyba coś dla mnie 😀 Nie wiem czy powinnam ale dla psychiki czuję że to może być dobre rozwiązanie 🙂 Niestety moim problemem jest też ilość, bo takim „cheatem” który chętnie bym zapisała są np. bułki z papryczkami nadziewanymi w oleju, tylko pewnie powinnam zjeść taką jedną a zazwyczaj wciągam dwie i mi mało 😀 Ale sam pomysł super!
Ja też z Worqshop! 😀 a pomysł genialny w swej prostocie i może, przy stopniowym skracaniu listy, zdziałać cuda 😉
Super wpis! Muszę wypróbować Twoją metodę. Jestem w ciąży(to już prawie 8 miesiąc!) i od początku 3 trymestru stałam się wielkim łakomczuchem, po prostu skręci mnie jak nie zjem czegoś słodkiego, waga idzie mi w górę w normalnym tempie, ćwiczę w miarę możliwości, ale boję się że jak tak dalej pójdzie to po porodzie niewiele kg mi zleci bo wszystko to tłuszcz będzie. Zaczynam od lutego z 15 produktami tak na początek
Ja tez mam problem najbardziej ze slodyczami. Co z tego ze jem w miare zdrowo, uprawiam sport skoro na jednym ciastku nie skoncze tylko na calej paczce i tak prawie codziennie. Masakra. Rozne metody stosowalam, wszystkie zawiodly.
piekę babeczki z dyni , marchewki, daktyle i banany zamiast cukru mniam i zaspokaja chęć słodkiego , czasami do tego jakaś żurawinka, w pracy w biurku czekolada gorzka 95 % jak nie ma nic innego dobra i kostka tego, zamiast frytek piekę na blasze w piekarniku frytki z dyni – pychotka, ale pizza w pizzerni czasami jest uff nikt nie jest idealny 😉
This. Is. Gaddemn. Genious.
Wrzucam na listę fudga z Fudge Filosophy. dwa razy chipsy, białą czekoladę, ciasto od babci i białego Kit Kata.
To był sposób którego naprawdę długo szukałam!
Co to wg Ciebie patologiczna otyłość?
Świetny pomysł! Nigdy na to nie wpadłam ale to naprawdę świetna opcja. Ja pomimo tego, że staram się jeść zdrowo, nie mogę sobie odmówić czekoladowych słodyczy. Ale wprowadzam od 1 kwietnia tą listę!
Wreszcie przeczytałam tekst, po którym nie czuję się gorzej, niż czułam w stosunku do siebie w momencie podjęcia szukania porady w ww. temacie. Dziękuję, nie muszę dawać się zwariować.
Idealny sposób! A ja zawsze jak próbowałam po dwóch dniach rezygnowałam.. ale Pani metoda bardzo mi się spodobała. Muszę spróbować!
Jestem zawodowym kierowcą, i mam cholerny problem z fastfoodami i pringlesami. Słodycze mnie nie ruszają, ale jak jestem w trasie i widzę parking z fuck donaldem albo burger kingiem, to mnie nosi. Wiem, że nie mogę bo jestem na redukcji, ale zaczyna się mimowolnie szukanie usprawiedliwień dla zjedzenia dwóch big mców z frytkami, albo wiadra skrzydełek z kfc. Potem czyje się podle i beznadziejnie i tracę całkowicie motywację. I wiem to wszystko że jak raz upadne to nie oznacza porażki itd. Wszystko to wiem, ale ba mnie nic już nie działa. Przed wyjazdem robię same zdrowe zakupy, mam wagę kuchenną i aplikacje do liczenia kalorii. Zawsze wyjeżdżam pełen motywacji i ogarnięty determinacją. A potem na postoju z głupiej ciekawości po prostu patrzę w googlach jak daleko mam do najbliższego sklepu „żeby pójść na spacer, to przecież dla zdrowia” a w sklepie w koszyku ląduje paczka pringlesów, parówki, bułki, keczup (No bo jak już tutaj jestem..) i dla rozgrzeszenia dwa kiwi. Jestem uzależniony i nawet twoja lista mi nie pomaga. W Dodatku nic tak nie rujnuje psychiki jak świadomość jakim jest się słabeuszem. Że mimo świadomości jak się powinno żyć i dlaczego, to ulegam namowom samego siebie.
Ciężko od tak zmienić nawyki, ale możesz zacząć jeść podobnie, ale zdrowiej. Zrobić z tego sobie fajna przygodę, zainteresować się tematem. Mowie o żywności ekologicznej, o sprawdzonym składzie, bez sztucznych dodatków. Chcesz zjeść Chipsy, spoko, zjedz, ale te ekologiczne i na przykład z manioku. Także nie możesz myśleć że jesteś slabeuszem, każdy jest jaki jest i to trzeba zaakceptować najpierw, a później starać się tak urozmaicić i zainteresować siebie zmianą, że zacznie Ci to sprawiać przyjemność. Robisz zrowe zakupy ale co przez to rozumiesz? Jeśli to że np jako przekąskę masz marchewkę, to Ci się to nie uda. Jedz to co jesz ale w zdrowej wersji. Jak Ci to zacznie sprawiać frajdę, a mam taką nadzieję, zaczniesz myśleć dalej, nad tym by to jakoś urozmaicić, zamienić na coś innego i Twoją przygoda się zacznie. Tego Ci życzę:) A na zdrowe zakupy bio żywności zapraszam do siebie na zdrowezakupy.eu, napisz lub zadzwoń wcześniej że jesteś z bloga to zrobię Ci dobry rabat:) Powodzenia, dasz rade!
No genialne!!! Ciesze sie, ze przegladam posty od poczatku Twojego bloga bo jest tu OGROM WIEDZY!!!Dziekuje Ci bardzo! Lece tworzyc swoja liste!!!