Blog

powrót
Wróć
10.07.2023

Jedzenie kompulsywne, jedzenie pod wpływem emocji 

Psychodietetyka
--
emocje, jedzenie kompulsywne, objadanie się
piwo bezalkoholowe na grilla

Przyszłam odsłonić miękkie podbrzusze. Niby wszyscy je mamy, ale w Internetach stalowym abeesem stojących łatwo ulec wrażeniu, że co złego, to tylko my.  No to nie tylko Wy, bo ja też!

To było chyba w środę. 

Zjadłam kolację. Z szafki zawołała mnie paczka chipsów. Zazwyczaj jemy z mężem na mniejsze i większe pół, ale przypomniałam sobie, że mam jakiegoś męża dopiero wsypując ostatnie okruszki prosto z paczki do buzi. 

Były pringelsiki, nie ma pringelsików. 

Zaczęłam kursować do lodówki. Plaster sera. Jogurt. Jeszcze jeden plaster sera. Gryz ogórka. To już lepiej kanapki zrobię. 

I tak smaruję trzecią czy czwartą kromkę, i dociera do mnie, że właśnie jestem obserwatorem odpalenia starego automatyzmu i próbuję złagodzić narastające od kilku dni napięcie jedzeniem.

Kompulsywne jedzenie epizod – kryteria

O epizodzie jedzenia kompulsywnego mówi się, gdy wyróżnia się minimum 3 cechami. Jemy wówczas:

  • szybciej niż zwykle, 
  • aż do niekomfortowego przepełnienia, 
  • duże porcje – nawet mimo braku uczucia głodu, 
  • w samotności – przez zawstydzenie,
  • a jako skutek może pojawić się uczucie obrzydzenia do samego siebie, wyrzuty sumienia i poczucie winy. 

(wg kryteriów diagnostycznych DSM-5).

jedzenie pod wpływem emocji

Kompulsywne jedzenie – co zrobić?

Gdy orientujemy się, że właśnie trwa epizod kompulsywnego jedzenia, warto: 

  • zaakceptować to, co się stało – nie robić sobie wyrzutów, nie oszukiwać, że „skoro już zjadłam pół lodówki, to zjedzenie całej nie zrobi różnicy”, zrezygnować z surowych ocen i myślenia o konsekwencjach, 
  • dać sobie czas: 
    • Rozejrzyj się po miejscu, w którym jesteś.
    • Nazwij rzeczy, które widzisz. Słyszysz. Czujesz.
    • Może dobiega do Ciebie jakiś dźwięk, zapach?
    • Weź 10 głębokich wdechów i wydechów, starając się, żeby wydech był nieco dłuższy niż wdech.
  • przekierować uwagę – zająć się czymś, zadzwonić do przyjaciela, wejść pod koc, wziąć kąpiel.

Gdy odpoczniesz, wyciągnij wnioski

kompulsywne jedzenie - resztki

Epizody kompulsywnego objadania nie zdarzały mi się bardzo dawno, więc przyjrzałam mu się bliżej. 

Ano – od kilku tygodni miałam zapieprz. Nadganiałam listę zadań kosztem wolnego czasu i snu (brzydko!). Dostałam okres – oprócz bólu brzucha kłuje też serducho, bo przecież to znak, że znowu się nie udało. Żeby ułatwić sobie życie, wzięłam catering na kilka dni. Można w nim wybierać jedzenie! Smaczny jest! Ale może przy moim przedziałowym stylu jedzenia, nawet subtelne ograniczenie spontanicznych wyborów jedzonek okazało się kolejnym triggerem? Dodatkowo w dzień, kiedy pojawił się kompuls, opłaciłam całość zamówienia na maty do jogi i obleciał mnie strach. 

Za dużo trudnych rzeczy na raz.

Za mało troski. 

Rozdrażnienie i potrzeba relaksu odkurzyły starą, ale dobrze utartą ścieżkę do zaspokojenia potrzeby odpoczynku jedzeniem. 

Pierwsza pomoc polega na powrocie do tu i teraz, włączeniu świadomości i wydłużeniu przestrzeni między bodźcem (np. napięcie), a reakcją (np. bezrefleksyjne jedzenie). 

Wiem, że jeśli nie chcę kolejnych, muszę być bardziej uważna na swoje potrzeby

Kompulsywne jedzenie – jaki specjalista?

Pojedynczy epizod kompulsywnego jedzenia nie świadczy o zaburzeniach odżywiania, ale jeśli powtarzają się co najmniej raz w tygodniu od trzech miesięcy, warto przyjrzeć się temu bliżej. Specjalistą zajmującym się zaburzeniami odżywiania jest psycholog, mile widziana dodatkowa specjalizacja/studia podyplomowe z psychodietetyki. 

Ja również jestem psychodietetyczką, ale nie polecałabym terapii zaburzeń odżywiania u osoby, z głównym wykształceniem na kierunku: dietetyka. To złożony i delikatny temat, który może być objawem głębszych problemów, dlatego lepiej współpracować z wykształconym psychologiem, może nawet psychoterapeutą. 

Jedzenie emocjonalne – hipoteza ucieczki

W 2022 roku opublikowano badanie o hipotezie ucieczki w kontekście emocjonalnego jedzenia. Błędne koło kręci się mniej więcej tak:

  1. Pojawiają się trudne emocje, wydarzenia, myśli. 
  2. Jemy. 
  3. Przekierowujemy uwagę z trudności, na przyjemność odczuwaną z jedzenia. 
  4. Jemy, żeby uniknąć najbardziej ludzkiej z ludzkich umiejętności: czucia. A im szybciej próbujemy od nich uciec, tym bardziej gonią.
mariakaczorowska.com

Jemy, żeby poczuć się lepiej, a później czujemy się gorzej

Badacze zwrócili uwagę na paradoks: jemy po to, żeby poczuć się lepiej, ale w ten sposób zabieramy sobie szansę bardziej konstruktywnego zaopiekowania się emocjami. Ponadto, w trakcie emocjonalnego jedzenia mamy:

  • niższą świadomość swoich głębszych potrzeb,
  • niższą samoocenę (odnosimy się do siebie gorzej w tych chwilach).

Podkreślają, że skuteczniejsze byłoby:

  • skorzystanie ze wsparcia bliskich,
  • w razie potrzeby: konsultacja z terapeutą,
  • próby łapania dystansu w życiu codziennym,
  • akceptacja sytuacji niezależnych od nas,
  • praca nad poprawą samooceny.

Wiem, że to trudne, ale warto spróbować: gdy pojawi się ochota na jedzenie w obliczu trudnych emocji, spróbuj dowiedzieć się jaka głębsza potrzeba za tym stoi.

Jedzenie nie rozwiązuje problemów. Jest przyjemne, jasne! Ale może uciekamy w nie głównie… z przyzwyczajenia? 

Sama aż za dobrze znam schemat potrzeby  NATYCHKURWAMIASTOWEJ reakcji. 

Gdy czuję się źle, moim pierwszym odruchem jest COŚ Z TYM ZROBIĆ! 

W pędzie za rozwiązaniem przegapiłam już wiele okazji na najskuteczniejsze: zaakceptować

A dopiero później pomyśleć, co dalej. 

Autor wpisu

Monika Ciesielska

Dietetyczka, psychodietetyczka, promotorka "Pozytywnego odchudzania", autorka bestsellerów: książki "Bez liczenia i ważenia" oraz Diet z marketów.