Blog

powrót
Wróć
04.02.2021

Zanim wyślesz dziewczynkę na SKS

Lajfstajl
--
samoakceptacja, szkoła, wf
wf przyczyna otyłości

Opowiem Wam dowcip: „Wychowanie fizyczne”. Koniec żartu.
Bo jak nazywać wychowaniem coś, co wymaga od dzieci rezultatów, a nie wspiera w dążeniu do nich? Ocenia wyłącznie na podstawie wyników a nie zaangażowania i progresu? Zniechęca do sportu, zamiast pokazywać różne twarze aktywności fizycznej?

Miałam kilku świetnych nauczycieli wuefu, ale co z tego, skoro musieli wtłoczyć grupę na bardzo zróżnicowanym poziomie w szablon systemu oceniania. Mnóstwo dyscyplin i umiejętności, mało czasu na kształcenie, a oceny trzeba wystawić.

Byłam beznadziejna z wuefu – lubiłam jedynie biegać, ale już każda gra zespołowa była dla mnie grą w zbijaka (leci do mnie piłka=robię unik), gimnastyka przypominała mi o tym, że jestem najsztywniejszym człowiekiem na sali, a rzut piłeczką palantową sprawiał, że czułam się adekwatnie do nazwy piłeczki, gdy kolejny raz rzuciłam nią sobie pod nogi, zamiast w dal.

Sport polubiłam dopiero jako dorosła kobieta, gdy wreszcie mogłam wybrać dla siebie takie formy aktywności, które sprawiają mi przyjemność – i w których progres jest ważniejszy niż perfekcja.

Zamiast „walczyć z otyłością” sprawcie, żeby w-f był fajny!

– Dzisiaj kultura fizyczna i ruch jest na wagę złota. Plaga zwolnień z wf, tylko po to, by dziecko się nie spociło, lub by nie miało gorszej oceny, to jest rzecz, z którą musimy walczyć

Minister Edukacji Narodowej, Przemysław Czarnyk

Skoro lęk przed złą oceną jest powodem do unikania aktywności fizycznej, to może Panie Ministrze dałoby się uniknąć oceniania uczniów na wuefie?

W-f powinien być po prostu FAJNĄ okazją do ZABAWY w ruchu.

Nie kolejnym przedmiotem do oceniania umiejętności, do których nawet nikt Cię nie przygotowuje! Ot, dzisiaj robimy zaliczenie z gibkości i o to proszę stanąć przed całą klasą skłonić się w akcie rozczarowania, że znowu – choć próbujesz dać z siebie wszystko! – „nic Ci nie wychodzi”.

To między innymi oceny za umiejętności sportowe zniechęcają dzieciaki do ruchu! Dobra uczennica, która kiepsko radzi sobie z w-fu nie chce zaniżyć sobie średniej jedyną trójką, więc wybiera zwolnienie.

Czy to dobre usprawiedliwienie? Nie wiem. Ale ocenianie za PREDYSPOZYCJE zamiast zaangażowania w przygotowanie i rozwój umiejętności, na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem.

Mam nadzieję, że wsparcie specjalistów z Akademii Wychowania Fizycznego (o której minister również wspomina w tym samym wywiadzie) dojdzie do skutku, a w-f stanie się przedmiotem, który żal byłoby opuścić.

Czy faktycznie u dziewczynek jest „większy problem”?

ottałość wśród dzieci
Źródło: raport „Cukier, otyłość – konsekwencje” opracowany przez NFZ

Chłopcy są otyli ponad 2,5x częściej niż dziewczęta. Nadwagę ma ponad 1,5x więcej chłopców, niż dziewcząt.

Tymczasem według Ministra Edukacji Narodowej:

„Krzywa otyłości wzrasta (…) szczególnie wśród dziewcząt”

Fragment wypowiedzi z: https://www.tvp.info/52108556/nauka-zdalna-stacjonarna-powrot-do-szkol-nowe-zasady-ministerstwa-nauki-przemyslaw-czarnek-w-tvp-info-kiedy-wroca-kolejne-klasy

Owszem, wzrasta. Jednak wcale nie – „szczególnie wśród dziewcząt”. Natomiast takie wypowiedzi mogą być kolejnym bodźcem do zastanawiania się przez polskie nastolatki „Co jest ze mną nie tak?”.

Z raportu UNICEF opublikowanego w 2020 roku wynika, że Co ciekawe, zajęliśmy pierwsze miejsce na liście krajów, w których dzieci czują się zbyt grube – choć wcale nie charakteryzują się statystycznie najwyższym BMI.

Co drugi nastolatek w Polsce nie akceptuje swojego ciała. Zdecydowanie częściej dotyczy to dziewcząt niż chłopców. (…) Średnio w pozostałych krajach dwoje na pięcioro nastolatków uważa się za zbyt grubych lub zbyt chudych.

Źródło: https://unicef.pl/co-robimy/aktualnosci/dla-mediow/unicef-polska-dopiero-na-31.-miejscu-w-rankingu-jakosci-zycia-dzieci-w-krajach-bogatych

Korzystając z okazji chciałabym też zwrócić uwagę na – błędne – stawianie znaku równości między nadwagą i otyłością. Stosowanie tych określeń zamiennie mija się z faktami, bowiem te określenia są zależne od BMI – i o ile nie jest to najlepszy wskaźnik do oceny masy ciała jednostki, o tyle nie dysponujemy lepszym na potrzeby oceny dużych grup osób. Termin nadwaga opisuje osoby z współczynnikiem masy ciała (BMI) na poziomie 25-29,99 a otyłość zaczyna się od poziomu BMI>30.

Wśród polskiej młodzieży nadwaga występuje częściej niż otyłość (większy stopień nadmiernej masy ciała).

Wyśmiewając Czarnka, nabijasz się też z niej!

W odpowiedzi na wypowiedź ministra pojawiło się mnóstwo memów i komentarzy, wytykających mu otyłość. Został wyśmiany niezliczoną ilość razy ze względu na domniemane BMI, co jest w tej (jak i każdej innej sytuacji) przejawem fatfobii.

Ktoś tworzy mema z intencją wyśmiania Czarnka, a przecież może zobaczyć go ta sama otyła nastolatka, o którą martwił się dziś ten sam kawałek Internetu! Nie dość, że „Minister wysyła ją na dodatkowy SKS”, to na dobitkę dostaje jeszcze zalew prześmiewczych memów ze względu na czyjś rozmiar.

Otyłość jest wypadkową wielu różnych czynników, a czynnik psychologiczny miewa tu kluczowe znaczenie. Ostracyzm wobec osób z otyłością, stygmatyzacja ze względu na masę ciała może NAKRĘCAĆ spiralę wyborów prowadzących do otyłości, zamiast motywować do jej przeciwdziałania.

Każde ciało zasługuje na szacunek – bez względu na to, ile waży.

lub
  • TAK! Brakowało mi takiego głosu.

    Każde ciało jest OK. To nie z wagą, a ze światopoglądem tego pana jest coś nie tak i na tym wypadałoby się skupić.

  • Osobiście uwielbiałam wuef. Może dlatego ze wszystko mi w nim szło. Ale kiedy jakiś kretyn ułożył lekcje tak, że wuefy były na pierwszych dwóch godzinach i z mokrymi od potu włosami, nieświeżym ciałem ( w szkołach nie ma pryszniców! ) potem trzeba było przesiedzieć 6 kolejnych lekcji to odechciewało się dawać z siebie wszystko mimo że zmęczenie sportowe bardzo lubiłam. Niech oni zamiast rozprawiać o zwalczaniu niechęci do wuefu zaczną się zastanawiam jak powody tego zniechęcenia eliminować. Tylko ze to wymaga czegoś więcej niż wywiadu.
    Dzięki Monika za nowy tekst na blogu! Tęskniłam!

  • Faktycznie skala zwolnień w szkołach jest przerażająca, kiedy chodziłam do gimnazjum (10lat temu), to z 12 dziewczyn na zajęciach wf byly zawsze tylko dwie ja i przyjaciółka, koleżanki zawsze miały okres przez 30 dni w miesiącu lub cały czas zwolnienia lekarskie. Wydaje mi się że dodatkowo dziewczyny boją się ćwiczyć na wf z względu na to że zajęcia czesto są łączone z chłopakami i weź tu unikaj piłki która pędzi z impetet bo hahaha zbilem „laske”, a nauczyciele ploty i zadowoleni bo klasa ma co robić…

  • Wydaje mi się, że się to zmieniło, mam 23 lata i w czasach szkolnych zawsze z nadwagą lub otyłością, dobrze się uczyłam i zawsze byłam zaangażowana na wf-ie, w grach zespołowych byłam dobra, ale wszelkie bieganie, brzuszki itp. to tragedia. Zwykle nauczyciele po prostu nie stawiali mi oceń za bieganie tylko zaliczenie, na basenie oceny były za obecność a nie za czasy. Nie wiem czy nauczyciele nie chcieli mi obniżyć średniej ale zawsze miałam 5/6 z wf-u, od gimnazjum grałam też w szkolnych zespołach w siatkówkę (rezerwowa, ale pierwsza! 😉 ). Także wydaje mi się, że od jakiegoś czasu ocenia się za zaangażowanie, u nas obniżane oceny były za niećwiczenie (brak stroju) na wf-ie albo właśnie totalny brak zaangażowania (gadanie zamiast gry, unikanie jakiegokolwiek ruchu w kierunku piłki, chodzenie zamiast truchtania itp). Były takie dziewczyny co 3x/miesiąc były niedysponowane na basenie, bo nie chciały zmoczyć włosów… Poza tym rzeczywiście zwykle nie byliśmy przygotowywani w żaden sposób do tych zaliczeń na ocenę, czasem tylko wspomnieli, że będziemy biegac na ocenę na początku czerwca na ocenę i żebyśmy się poruszali. No ale mi pierwszy raz ocenę za bieganie postawiono jak dużo schudłam i pobiegłam nieźle, na 4.

    • Aktualnie jestem w drugiej klasie i naprawdę chciałabym, żeby na lekcji wf oceniało się za zaangażowanie. Nie jestem ani otyła, ani nie mam nadwagi. Jestem za to dość aktywna i wysportowana ponieważ ćwiczę z treningami codziennie fit 5-6 w tygodniu i w tych dniach również dodatkowo biegam w weekendy. Jednak pomimo to podczas edukacji stacjonarnej lekcja wf była dla mnie jeszcze bardziej stresująca niż matematyka, której nie cierpię. Pomimo mojej dużej aktywności ta lekcja zawsze wywołuje u mnie ogromny stres i często zdarzało mi się wymyślać cokolwiek, żeby tylko nie musieć tego znowu przeżywać. Odkąd pamiętam również miałam problem z postrzeganiem własnego ciała i od zawsze myślałam o sobie, że jestem gruba, a ocenianie na wf, wzrok kolegów i koleżanek, komentarze, które wciąż rozbrzmiewają w mojej głowie i ciągłe poczucia bycia tą gorszą i niewystarczającą wcale nie pomagało…

  • W ciągu 4 lat chodzenia do technikum ćwiczyłam na KAZDYM wfie ( nie licząc dni, w których mnie nie było), ale jakie to miało znaczenie dla nauczyciela, skoro nie umiałam grać w kosza czy serwować w siatkówce? Podczas, gdy moje koleżanki brały kilka zwolnień ,miały na koniec 5, bo były bardziej wysportowane…
    Nie wiem co teraz dzieje się w szkołach, ale wyobrażam sobie nastolatki w samych stanikach sportowych i krótkich gaciach biegających na wfie…
    Fajnie jakby ten wf był aktywnością ruchową – wyjście na łyżwy, badminton, ba myślę że jakby nauczyciel puścił trening Mel B, Chodakowskiej czy kogoś innego to dziewczyny byłyby tylko o wiele bardziej zainteresowane.
    Nie rozumiem po co nam umiejętność odbicia piłki 100 razy , ważne jest zaszczepienie chęci do ruchu,a tego u nas nie ma.

  • Artykuł w punkt, ale jednak słowa ministra zostały zmanipulowane… Z jego wypowiedzi wprost wynika że w przypadku dziewczynek jest większy problem z aktywnością na wf-ie, a nie że mają większy problem z otyłością.

    Zgadzam się z Tobą że dodatkowe zajęcia nie rozwiążą problemu, tylko zmiana w ogóle tego jak wygląda w-f.

    Sęk w tym, że w wielu przypadkach osoby mniej „wysportowane” i tak będą poddawane presji że strony rówieśników (delikatnie mówiąc) niezależnie od zmiany systemu oceniania.

    • Przed napisaniem tego artykułu zapoznałam się z oryginalnym wywiadem i we wstępie tego nagrania padają z ust ministra słowa „krzywa otyłości rośnie, szczególnie wśród klas 1-3,szczególnie wsrod dziewcząt”. Nie mogę wkleić linku w komentarzu, ale można wyszukać ten materiał wpisujac w Google ” Czarnek TVP powrót do szkół nowe zasady”. (jedna z pierwszych wypowiedzi w rozmowie)

  • pamietam z wf że traciłam na niego przerwy bo na przerwie trzeba był się przebrać, ( potem z pełnym pęcherzem, głodna, spragniona, spocona, (z migreną z odwodnienia) siadałam obok jeszcze bardziej spoconego kolegi i np pisałam ważną klasówkę a oceny z wf nie były też dobre 🙁 – SKS była po szkole tylko siatkówka której najbardziej nie lubiłam ze sportów, w piłkę ręczną, którą lubiłam mogli grać tylko na SKS chłopcy

  • Uwielbiam ruch i gdy we wtorek dostałam od mojej lekarki zielone światło, wróciłam do jogi. A w szkole – do konca gimnazjum, nienawidziłam. Miałam bardzo długie, obfite i bolesne miesiączki. Zwolnienia były więc normą, ale albo to, albo nie chodzić przez parę dni do szkoły w ogóle. Wybrałam mniejsze zło. Nauczycielka się ze mnie śmiała – co się okazało później – mi do śmiechu nie jest. Mam endometriozę IV stopnia i jestem już po operacji, a problemy miałam już wtedy. Zero wsparcia, jedynie wyśmiewanie. Najgorszy był moment stawania na głowie na ocenę. Historia była taka, że w czerwcu miałam uraz karku i przez ponad miesiąc chodziłam w kołnierzu ortopedycznym. We wrześniu dostałam jedynkę za to, że nie stanęłam na głowie…

    W technikum miałam super nauczycielkę i nagle była z w-f szótka i nawet zawody. Więc to nie uczniowie są problemem, a nauczyciele.

  • Z wf w szkole moje relacje były skomplikowane… W podstawówce było ok, chociaż kompletnie nie mieliśmy warunków do gier zespołowych. Byłam beznadziejna w rzutach piłką lekarską i palantową (zawsze miałam mało siły w rękach). I chyba nie pomagało to, że wówczas miałam sporą wadę wzroku, a na wf nie mogłam przychodzić w okularach. Ale w gimnazjum zaczął się koszmar na wf. W tym samym czasie na jednej sali zajęcia miały 4 klasy. Nauczyciele najczęściej rzucali piłkę i mieliśmy 10 minut gry zespołowej w trakcie lekcji, bo musieliśmy grać na zmianę. Najgorsza była jednak moja nauczycielka. Nie byłam dobra we wszystkich rzeczach, miałam wtedy silną fobię społeczną i nie przepadałam za grami zespołowymi. Kiedyś graliśmy w siatkówkę, moje serwy były totalnie beznadziejne. Wiedziałam o tym, ale nie musiałam być dobra we wszystkim. I wtedy usłyszałam, jak nauczycielka obgaduje mnie z koleżankami z klasy (swoimi ulubieńcami). To mnie załamało. Nie powiedziałam rodzicom, a powinnam. Owa nauczycielka chodziła do szkoły średniej z moją mamą i za nią nie przepadała. Potem nauczycielka zaszła w ciążę, na zastępstwo przyszedł młodszy nauczyciel, który faktycznie chciał nas czegoś nauczyć i moje oceny się poprawiły. Rozumiał też, że nastolatki mają nieregularne miesiączki. No ale w końcu nauczycielka wróciła do pracy… W LO przez pierwszy rok mieliśmy wymagającą, zaangażowaną nauczycielkę. Naprawdę nas uczyła wielu rzeczy. Niestety po roku szkoła szukała oszczędności i zwolniła połowę nauczycieli wfu. U mnie wpadło zwolnienie z powodu kontuzji kolana, a potem moje lęki spowodowane wf były tak silne, że nie byłam w stanie dalej grać w gry zespołowe. No i po rozmowie z nauczycielką uznałyśmy wspólnie, że lepiej będzie mieć zwolnienie. Nigdy nie miałam nadwagi, w czasach liceum miałam niedowagę. Lubiłam ruch, gimnastykę (byłam bardzo rozciągnięta), byłam wytrzymała i zawsze miałam dobry czas w biegach na długie dystanse. Ale po doświadczeniach z gimnazjum wf powodował u mnie lęki, niepokój, stres. Na studiach mogłam już sobie wybrać dowolną aktywność i padło na aqua fitness (nie umiałam pływać).

  • Myślę, że kwesta ocen jest problemem w znacząco szerszym spektrum niż tylko WF. Polecam książkę „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku” Mikołaja Marceli, a przede wszystkim aktywność rodziców na rzecz zmian opisanych w książce nawet w tradycyjnych szkołach, zwracanie na to uwagi nauczycielom, dyrektorom itp., namawianie do wstąpienia do „Ruchu budzących się szkół” itp.

  • Nie rozumiem, czy to ja miałam takie szczęście do nauczycieli wf, czy co… Nigdy nie byłam wysportowana, na każdym stopniu nauczania były lepsze ode mnie dziewczyny… Ale do każdych zajęć się przykładałam, raz z lepszym wynikiem, raz z gorszym, ale zazwyczaj ocenę końcową miałam właśnie podciąganą za zaangażowanie. Coś, o tym tu dużo czytam, że w szkołach nie ma.
    No i ta „zła kwestia oceniania”…. Z każdego przedmiotu w szkole są oceny. I nie ma znaczenia, czy ktoś jest lepszy z matmy, czy z polaka, zawsze jest podtykany pod pewien szablon, nie ma tam za bardzo patrzenia, czy uczeń się stara tego nauczyć, czy nie. Ja to wszystko porównuję do ucznia, co ma 5 np. z matematyki, bo to lubi i łatwo jest mu się nauczyć i do takiego, co tego nie potrafi. I raczej nie ma tak, że jak uczeń będzie się starał zrozumieć matematykę, to ma od razu lepsze oceny za staranie się. Żeby nie było, nie mówię, że to jest dobre! Monika piszesz z perspektywy osoby, która wf nie lubiła, „nie umiała”. A jak się poczują osoby, dzieciaki, które są wysportowane, lubią i umieją ćwiczyć, kiedy zarówno one, jak i taka osoba, co nic nie zrobi, dostaną na koniec 5? I ten system jest zły, nie powiem, że nie. Czekam, jak wymyślą lepszy. Powinno się doceniać za zaangażowanie w naukę zarówno tej matematyki i ćwiczeń na wf, w taki sposób, żeby znów nie umniejszać tym, co w danym przedmiocie czują się jak ryby we wodzie.

    I wydaje mi się, że problem jest w nauczycielach (na pewno nie wszystkich!), którzy się nie przykładają, żeby właśnie pokazać rożne oblicza sportu, albo mają złe podejście do tych uczniów mniej wysportowanych. Ale i w uczniach, którzy sobie olewają wf całkowicie i nie to, że nie potrafią czegoś zrobić, ale bardziej to, że a to nie przyjdą na lekcje, a to nie przyniosą stroju, a to zrobią coś „na odwal się”, a później maja pretensje, dlaczego zły nauczyciel nie chce mu postawić dobrej oceny (z życia wzięte 😉 )….

  • Nienawidziłam wuefu. Jak w drugiej gimnazjum skombinowałam całkowite zwolnienie, to słowo daję, że był to jeden z ważniejszych dni w moim życiu. Nie chodziło o to że mi nie szło, mimo otyłości jakoś dawałam rade. Po prostu nie lubiłam samego sportu, nikt mi nigdy nie próbował pokazać, że może być fajny. Po doświadczeniach z różnymi wuefistami mam wrażenie, że wuefistami zostają tylko ci, którym się bardzo nie powiodło po AWFie, albo chcieli być nauczycielami, ale nie znają się na niczym czego można uczyć. Z całym szacunkiem do dobrych wuefistów, ci którzy są dobrzy wiedzą że są.

  • Ciekawy pomysł z tym nie stawianiem ocen na wuefie tylko jest jeszcze jedna sprawa to czasami jedyny sposób by zmusić dzieci do jakiejkolwiek aktywności fizycznej a nie tylko siedzenia w komórce całymi godzinami.